„Tegoroczna zima jest najcieplejsza od ponad 200 lat” – głosiły jeszcze niedawno gazety. Niektórzy zapędzali się jeszcze dalej: „Jak tak dalej pójdzie, już niedługo znikną pod wodą polskie miasta na wybrzeżu Bałtyku”.
Miałoby do tego dojść po gwałtownym stopieniu się olbrzymich zapasów lodu, zgromadzonych na biegunach. To z kolei spowodowałoby podniesienie się poziomu wody w morzach i oceanach na całej kuli ziemskiej.
Pewnym głosem o wszystkich aspektach zmian klimatycznych wypowiadają się tylko politycy i ekolodzy. Mówiąc o tych ostatnich, nie chodzi o naukowców, ale raczej aktywistów, tych, którzy „specjalizują się” w protestowaniu. Ci, którzy na klimacie znają się naprawdę, są w swoich sądach ostrożniejsi. Mechanizmy rządzące ziemskim klimatem są skomplikowane, zależne od siebie i często działają – jak powiedzieliby sportowcy – długodystansowo.
Efekt cieplarniany
Klimat ma się ocieplać z powodu coraz większej ilości tzw. gazów cieplarnianych w atmosferze. Najczęściej wspominany jest dwutlenek węgla (CO2). W przeważającej części jego obecność związana jest z jak najbardziej naturalnymi procesami, np. wegetacji roślin. Człowiek emituje CO2, spalając paliwa kopalne, takie jak węgiel, gaz czy ropa naftowa. Ale bardziej na zmiany klimatu wpływa metan. Ten gaz ze spalaniem nie ma nic wspólnego, a jego głównym źródłem jest rolnictwo. Wydzielanie metanu towarzyszy wszystkim procesom gnilnym, stąd bagna, bajora czy torfowiska są pokaźnym źródłem tego gazu. Gazem cieplarnianym jest także para wodna.
Cząsteczki wspomnianych gazów zatrzymują energię, która na Ziemię trafia ze Słońca. Część z niej zamiast odbijać się od powierzchni planety i wracać z powrotem w przestrzeń kosmiczną, zostaje zatrzymana w atmosferze. Ten właśnie mechanizm powoduje, że ma być coraz cieplej. Ale równocześnie ten mechanizm ratuje nam życie. Gdyby efekt cieplarniany nie istniał w ogóle i gdyby cała energia odbita od powierzchni Ziemi wracała z powrotem w kosmos, na naszej planecie średnia temperatura spadłaby o ponad 30 stopni Celsjusza. Zamiast plus 15 byłoby około minus 18 stopni.
Ciepło, coraz cieplej?
Prowadzone od wielu lat pomiary temperatury wykazują, że od połowy XIX wielu jest rzeczywiście coraz cieplej. Potwierdzają to także np. odwierty w lodowcach na biegunach czy analizy grubości słojów starych drzew. Naukowcy sądzą, że od połowy XIX wieku do dzisiaj średnia temperatura wzrosła o 0,6 stopnia Celsjusza. W tym samym czasie poziom wody w ziemskich oceanach miał wzrosnąć o około 15 cm. Ale to, że klimat się zmienia, nie musi wcale oznaczać, że dzieje się coś złego czy nienaturalnego. To, co jest kwestią sporu, to powody, dla których tak się dzieje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek, doktor fizyki, dziennikarz naukowy, stały współpracownik Radia eM