Prezydent Macron wysyła czytelne sygnały, że Ukraina powinna w imię pokoju pogodzić się z „niewielkim rozbiorem”.
To nie Węgry Orbána ani Niemcy Scholza, ale Francja prezydenta Macrona jest najlepszym sojusznikiem Putina. Po inwazji na Krym Francja nie przestała dostarczać armii rosyjskiej bezcennych dla niej instrumentów, potrzebnych do zbrodniczych działań w wojnie, która toczy się przecież nieprzerwanie od ośmiu lat. Z tego kraju pochodzą najnowsze technologie, usprawniające siły zbrojne Putina. Dostarczycielami są m.in. koncerny Thales i Safran. Sprzedają „sołdatom wyzwolicielom” kamery termowizyjne Catherine XP (to chyba na cześć Katarzyny Wielkiej, opiewanej przez Woltera i Diderota za przygotowanie pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej). Te „katarzynki” używane są przez człogi T-72, T-90 i inne do wykrywania „celów ludzkich” w każdych warunkach pogodowych dnia i nocy. Francuzi sprzedają także systemy nawigacyjne i namierzające, pozwalające samolotom bojowym Su-30, Mig-29, a także helikopterom szturmowym feldmarszałka Szojgu skuteczniej bombardować Ukraińców (wcześniej – Syryjczyków). W odpowiedzi na podane fakty ministerstwo obrony Francji nawet im nie zaprzeczało, tylko stwierdziło, że to wszystko legalne – bo w UE wszystko, co służy interesom francuskiego biznesu, jest legalne. Zakaz eksportu broni do Rosji podobno nie dotyczy zamówień złożonych przed 2014 – zatem wolno było dostarczać dalej narzędzia codziennego zabijania Ukraińców, broniących swojego terytorium państwowego w Donbasie, nieprzerwanie od owego roku właśnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Nowak