„Wojna, która toczy się dziś na Ukrainie, pozostawi rany. I myślę, że nie tylko u Ukraińców, ponieważ zło najpierw rani przestępcę. My, jako Kościół, przygotowujemy się do leczenia tych ran. Wierzymy, że nasz Pan, Stwórca i Zbawiciel, pozostawił Kościołowi specjalne lekarstwa. Takie leki, których nie mają ani psychologowie, ani lekarze leczący ludzkie ciało. Tymi lekarstwami są Sakramenty Święte, jest łaska Boża” – powiedział arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk w rozmowie z ukraińską agencją prasową Ukrinform, gdy zapytano go o psychologiczne traumy wojny.
Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego powiedział: „Myślę, że wiele osób zostanie zranionych i dlatego musimy skoordynować wszystkie nasze wysiłki - lekarzy, psychologów, ojców duchowych - aby uleczyć rany wojny. Na przykład już zaczęliśmy to robić. Widzimy, jak ranni ludzie wychodzą z tego dramatycznego doświadczenia ewakuacji. Ocalały z bombardowania przeżył realne niebezpieczeństwo śmierci, ten, który przetrwał tę drogę ewakuacji i został uchodźcą, odniósł już głębokie rany. Dlatego wychodząc naprzeciw tym ludziom, wsłuchując się w ich potrzeby i chcąc okazać im czynną chrześcijańską miłość i miłosierdzie, musimy zrozumieć ból, jaki ci ludzie noszą w sobie i odpowiednio na niego odpowiedzieć.
Nasz kościół już nad tym pracuje. Kiedy rozpoczęła się wojna w Donbasie, my na synodzie naszych biskupów podjęliśmy decyzję o utworzeniu ośrodków rehabilitacyjnych w każdej z naszych diecezji. Dla wszystkich. Dla żołnierzy. Zaczęliśmy o tym myśleć, gdy po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o pełnym spektrum problemów związanych z zespołem stresu pourazowego. Usłyszeliśmy to po raz pierwszy na tak profesjonalnym poziomie w kontekście pomocy rodzinom Niebiańskiej Sotni i tym, którzy przeżyli te okropności na Majdanie. Później pogłębiło się to i trwało w kontekście wojny w Donbasie. Częściowo zrealizowaliśmy tego typu projekty i zobaczyliśmy, jak można pomóc w leczeniu ran. Na przykład odkryliśmy, że na Ukrainie nie ma odrębnej gałęzi medycyny jak rehabilitacja.
Kiedyś uczestniczyłem w takim poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak leczyć rany wojenne, jak rehabilitować, gdzie obecni byli różni specjaliści. Bardzo mnie to zaciekawiło. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem na przykład o znaczeniu arteterapii lub innych rodzajów takiej rehabilitacji psychologicznej, duchowej i fizjologicznej. Myślę więc, że mamy zadanie, które będzie dla nas otwarte przez dziesięciolecia. A dzisiaj musimy się do niego odpowiednio przygotować, zastanowić się nad tym, a potem z całym społeczeństwem pomagać sobie nawzajem w leczeniu ran tej straszliwej wojny”.