No i ruszyły przygotowania do wyborów prezydenckich. Ostatecznie do Państwowej Komisji Wyborczej zgłosiło się 22 kandydatów.
Można ich podzielić na trzy grupy: poważni z szansami na końcowy sukces, poważni bez szans i kandydaci egzotyczni, o których wcześniej słyszeli zapewne tylko sąsiedzi (szerzej piszemy o niektórych na str. 4–5). Wszyscy pytają o przebieg przygotowań do wyborów.
Świadomie nie używam słowa „kampania”, bo kojarzy się ono bardziej z kampanią buraczaną (za PRL-u gładko przechodzono od kampanii żniwnej przez ziemniaczaną do buraczanej) albo wrześniową. A wybory prezydenckie nie są ani jednym, ani drugim.
A jakie będą? W dużym stopniu zależy to od wyborców. A dokładnie od ich pamięci. Politycy nie są ani lepsi, ani gorsi od reszty społeczeństwa. Co więcej, są zależni od wyborców. Często – choć nie zawsze – robią to, czego wyborcy od nich oczekują. Wyborcy oczekują igrzysk, to mają igrzyska. Gdyby cenili merytoryczną dyskusję, to by ją otrzymali. Wyborcy mają też, a raczej powinni mieć, dobrą pamięć.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez OBOP w poniedziałek i wtorek po zakończeniu żałoby narodowej, 68 proc. pytanych uznało, że zmarły prezydent był niesprawiedliwie atakowany przez media i dziennikarzy. Mówiąc inaczej, dwie trzecie Polaków wyraziło przekonanie, że zostali oszukani, ale nie przez polityków, tylko przez media. Czy będą o tym pamiętać przez dwa miesiące, aż do 20 czerwca?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny