Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A ponieważ my siedzimy, a właściwie mieszkamy w Europie, wydaje się nam, że nasz kontynent jest pępkiem świata.
W pewnych dziedzinach jesteśmy pępkiem, ale na pewno nie pod względem religijności. Europejczycy
na potęgę odchodzą od Boga, a logika pępka świata może wywołać złudzenie, że tak jest na całym świecie. Jeżeli europejskie świątynie pustoszeją, to tak musi być wszędzie. Bo przecież to my, Europejczycy, wyznaczamy ludzkości kierunki rozwoju. Nic bardziej błędnego. W Afryce, Azji czy Ameryce Południowej, przy wszystkich kłopotach, które trapią tamte społeczności, życie chrześcijańskie aż kipi.
Sam byłem zaskoczony liczbami przytoczonymi w tekście Marcina Jakimowicza „Matka Boska jest Murzynką” (str. 16-19). Kto na przykład przypuszczał, że w Wietnamie, który nam kojarzy się przede wszystkim z amerykańskimi filmami wojennymi, w tym roku akademickim do seminarium wstąpiło 1349 kleryków, czyli niemal dwa razy więcej niż w Polsce?
Przy czym nasz kraj liczy prawie 40 milionów ludności i jak na warunki europejskie jest zagłębiem powołań, a w Wietnamie katolików jest zaledwie 8 milionów. Jak widać, o Kościół na świecie nie trzeba zbytnio się martwić. Na gwarancji Jezusa, że bramy piekielne go nie przemogą, można polegać. Oczywiście w Jezusowej gwarancji nie mieści się - jak ktoś słusznie zauważył - to, że bramy piekielne nie pokonają Kościoła w Europie albo przynajmniej w niektórych jej częściach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny