Siła przyzwyczajenia jest ogromna. Przejawia się ona w ocenie wielu zjawisk społecznych. W tym numerze sporo piszemy m.in. o planach wybudowania w Polsce pierwszej elektrowni atomowej (str. 16–21) oraz prezentujemy projekty uregulowania problemu zapłodnienia in vitro – panów Gowina i Piechy oraz Komitetu Contra in Vitro.
Gdyby sprawdzić, która sprawa wywołuje większy sprzeciw, a nawet zgrozę, to – daję głowę – energetyka atomowa znalazłaby się na pierwszym miejscu. Dlaczego? Bo tak działa siła przyzwyczajenia. Historia kilkudziesięciu ostatnich lat, począwszy od Hiroszimy przez zagrożenie bronią jądrową w okresie zimnej wojny aż po Czarnobyl, zbudowała przekonanie o niszczycielskiej sile energii jądrowej.
Oczywiście, nie należy jej zaprzeczać, energia atomowa może być niebezpieczna. Ale jednocześnie warto wiedzieć, że Francja posiada ponad 50 elektrowni jądrowych, z których czerpie około 80 proc. energii. Poważna awaria nigdy tam się nie zdarzyła. A jakie skojarzenia budzi metoda in vitro? Często są to uśmiechnięte, zdrowe dzieci i szczęśliwi rodzice.
Natomiast bardzo słabo do wyobraźni trafia obraz 50–60 tysięcy zamrożonych zarodków. To budzi grozę tylko u niewielu. Efektem stereotypowego myślenia jest silny opór społeczny przed energetyką jądrową, a duże przyzwolenie na stosowanie metody in vitro.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny