Im bliżej wyborów do Parlamentu Europejskiego, które w Polsce odbędą się 7 czerwca, tym więcej będzie narzekania na niską świadomość obywatelską naszych rodaków.
Wszystko przez to, że tylko co czwarty, a może nawet zaledwie co piąty Polak pofatyguje się do urny, by wybrać swojego przedstawiciela do europarlamentu. Zdecydowana większość zamiast głosowania wybierze grillowanie. Szkoda, bo jedno drugiego nie wyklucza. Można i grillować, i głosować, i oczywiście – jako że to niedziela – być jeszcze na Mszy św.
Swoją drogą szkoda, że nikt jeszcze do tej pory nie zrobił badań odpowiadających na pytanie, ilu praktykujących katolików chodzi na wybory. Mogłoby się okazać, że przykładny katolik – przyjmijmy, że to taki, który na Mszy św. niedzielnej jest zawsze – nie opuszcza również wszelkiego rodzaju wyborów, czy to samorządowych, czy krajowych, czy wreszcie europejskich. Krzysztof Zanussi przytoczył kiedyś wyniki badań socjologicznych, z których wynikało, że żywa, dobrze działająca parafia sprzyja rozwijaniu się postaw obywatelskich.
Dla mnie jest to bardzo przekonujące. Jeżeli ktoś chodzi na Mszę św. w niedzielę, a przecież nie musi, to będzie miał w sobie tyle wewnętrznej siły, by podejść jeszcze do lokalu wyborczego. Krótko można powiedzieć tak: praktykujący katolik nie tylko grilluje, ale też głosuje. I na wójta, i na posła do Parlamentu Europejskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny