Mam pewien problem z nowoczesną architekturą. Nie żebym nie lubił nowoczesnych budowli. Przeciwnie, niektóre konstrukcje ze szkła, aluminium i surowego betonu wręcz mnie zachwycają.
Tak jest na przykład z przygotowywanym właśnie do użytku budynkiem Sądu Okręgowego w Katowicach. Na marginesie warto wspomnieć, że to właśnie w tym nowym gmachu ma się odbyć druga rozprawa przeciwko „Gościowi” z powództwa Alicji Tysiąc (więcej o tej sprawie na str. 48–49). W czym więc tkwi mój problem? Ano w tym, że w nowoczesnych założeniach urbanistycznych nie potrafię dostrzec miejsca dla Boga.
Przez wieki głównym elementem rynku każdego chyba miasta obok ratusza był kościół. Może wielu współczesnym do dobrego samopoczucia nie są potrzebne w przestrzeni publicznej kapliczka, kościół czy figura świętego. Mnie są potrzebne. W takiej przestrzeni jak na przykład Kraków, gdzie na każdej ulicy stoi kościół, człowiek czuje się bezpiecznie, jak u siebie w domu, wśród dobrych znajomych – świętych Piotra, Pawła, Idziego.
Jak przytomnie zauważa w rozmowie z „Gościem” (str. 24–25) wybitny architekt Tomasz Konior, miasto jest dla ludzi. Ale żeby było dla ludzi – to już moje dopowiedzenie – musi być w nim również miejsce dla Boga. Ostatecznie gra nie toczy się o moje dobre lub złe samopoczucie, ale o stawkę zdecydowanie większą. Miasto bez miejsca dla Boga w przestrzeni publicznej zapadnie się pod swoim własnym ciężarem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny