Wracam do problemu globalnego ocieplenia. Ta sprawa coraz bardziej mnie fascynuje. Bo może się okazać, że jesteśmy świadkami jednego z najskuteczniejszych oszustw nowoczesnego świata.
Przypuszczam, że gdyby zapytać, kto jest odpowiedzialny za wzrost temperatury powietrza, zdecydowana większość odpowiedziałaby, że człowiek i jego przemysłowa aktywność. Nikt jednak tego nie udowodnił. Jest prawdą, że od co najmniej 20 lat temperatura powietrza rośnie, ale nikt dokładnie nie wie, jakie są przyczyny tych zmian.
Być może odpowiada za to człowiek, ale równie prawdziwe jest twierdzenie, że człowiek nie ma z tym nic wspólnego. Po tekście Tomasza Teluka sprzed dwóch tygodni, w którym autor dowodził, że wpływ człowieka na wzrost temperatury powietrza to mit, w redakcji doszło do rozdwojenia. Jak to – pytali niektórzy, my w „Gościu” efekt cieplarniany nazywamy mitem, a do Poznania zjechało kilka tysięcy uczonych, by o tym micie dyskutować? Ktoś tu chyba jest mało poważny. Tylko kto?
Odpowiedź przyszła kilka dni później wraz z tekstem Krzysztofa Gosiewskiego (str. 16–18), pracownika Instytutu Inżynierii Chemicznej PAN. Spokojnie i rzeczowo tłumaczy w nim, że naukowo trudno wykazać związek między globalnym ociepleniem a działalnością człowieka. Problemu dwutlenku węgla lekceważyć nie można, ale żeby z tego powodu wpadać w histerię, to przesada. Moim zdaniem, to jeszcze jeden dowód na to, że ludzie bardzo łatwo dają się oszukiwać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny