Na pozór wszystko wygląda świetnie. Nikt nie chce, żeby dzieci były bite. Diabeł jednak tkwi w szczegółach.
W Lublinie odbył się Kongres Kultury Chrześcijańskiej. W mediach nie mówiono o nim zbyt wiele, a szkoda. Gościem był m.in. Rocco Buttiglione, włoski polityk i filozof. Głośno zrobiło się o nim 4 lata temu, gdy jego kandydatura na komisarza europejskiego została negatywnie zaopiniowana przez unijnych urzędników. Na czym polegała jego wina? Otóż o homoseksualizmie powiedział to, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego.
W znakomitym wykładzie, którego obszerne fragmenty publikujemy na str. 39–41, powiedział, że „gdyby takie kryterium zastosowano w przeszłości ani Konrad Adenauer, ani Alcide De Gasperi, ani Robert Schuman nie mogliby być komisarzami europejskimi”.
Przekonywał, że „wolne jest takie społeczeństwo, w którym grzesznicy mogą grzeszyć, a księża i filozofowie mogą mówić, że grzech jest grzechem. Jeśli jedna z tych form wolności zanika, społeczeństwo przestaje być wolne”. Drugi tekst, na który chciałbym zwrócić uwagę, dotyczy planowanych przez rząd zmian w prawie, które mają pomóc w walce z przemocą w rodzinie.
Na pozór wszystko wygląda świetnie. Nikt nie chce, żeby dzieci były bite. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Proponowane zmiany mogą doprowadzić do sytuacji, że klaps dany dziecku skończy się eksmisją rodziców – pisze Jacek Dziedzina na str. 16–18. A już kuriozal-nie zapowiada się przepis mówiący o „przemocy ekonomicznej”. Niewiele brakuje, a dziecko oskarży rodziców o to, że batonik był za twardy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny