Czy osiemdziesięciopięciolatek może mieć wszystko przed sobą, jak napisaliśmy na okładce? Odpowiedź zależy od przyjętej perspektywy.
Żeby miał wszystko przed sobą, potrzebna jest perspektywa religijna. Niestety, w medialnych dyskusjach argumenty religijne prawie nie istnieją. Kto kiedy słyszał w telewizji, że należy dbać o swoją duszę i wystrzegać się grzechu? O walce z nadwagą, cholesterolem, cukrzycą, płaskostopiem i setką innych chorób bębni się na okrągło. O nieśmiertelnej duszy milczy jak grób.
Z tej powszechnej mody wyłamał się niedawno Jarosław Gowin. W programie „Kropka na i”, poświęconym sprawie kazirodztwa w Siemiatyczach, powiedział, że sprawca jest również ofiarą, bo – i tu użył argumentu, którego do tej pory nigdy nie słyszałem w tego rodzaju dyskusji – naraża swoją duszę na potępienie. Poważny polityk, w poważnej rozmowie, używa religijnego argumentu. Nareszcie ktoś się na to odważył! Brawo, Panie Pośle!
Religijnej argumentacji brakuje nam bowiem jak powietrza. Monika Olejnik i inni uczestnicy programu nie muszą się zgadzać, że popełniając grzech, człowiek naraża duszę na potępienie, ale chrześcijanie powinni wypowiadać swoje przekonania, również publicznie. Jeżeli „Gość Niedzielny”, mimo swoich 85 lat, ma wszystko przed sobą, to dlatego że do dyskusji publicznej chce wnosić argumenty religijne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny