Jestem chyba wyjątkowo ograniczonym facetem. Próbuję zrozumieć, i nie potrafię. W mojej wyobraźni też się to nie mieści. Widocznie też jest ograniczona. O co chodzi? Jeszcze raz w tym numerze wracamy do sprawy 14-letniej Agaty z Lublina.
Ostatecznie chodzi o życie, a nie o zabawę. A czego nie potrafię zrozumieć? Skąd u ludzi – a jest ich całkiem spora grupa – zawziętość, mająca doprowadzić do zabicia człowieka, konkretnie nienarodzonego jeszcze dziecka Agaty z Lublina. A wszystko to na oczach całej Polski. Trzeba działać, bo czas ucieka – ostrzegała „Gazeta Wyborcza”, a za nią powtarzały inne media. Jeszcze tylko kilka dni i wszystko przepadnie.
Dziecka nie będzie można już zabić. Minie 12. tydzień od poczęcia, a wtedy dziecko będzie chronione polskim prawem. Więc trzeba się spieszyć. Pomoc w zabiciu dziecka za granicą deklaruje Leszek Miller, a Ministerstwo Zdrowia chce wskazać krajowy szpital, który podejmie się zabiegu. Wszystko wygląda jak doniesienia z frontu, tylko gra nie toczy się o życie, a o śmierć. Czy zdążymy zabić?
Na jakim świecie żyjemy, że musimy się spierać o to, czy wolno zabijać dzieci, czy nie. Dlaczego dla wszystkich nie jest to „oczywista oczywistość”? Niech mi to ktoś wytłumaczy. Może Leszek Miller, może dziennikarze „Gazety”. Proszę o to bez sarkazmu czy cienia złośliwości, zapewne ze sporą dozą naiwności. Panie i Panowie, bardzo chciałbym wiedzieć, dlaczego nastajecie na życie dzieci. Czy nie lepiej stanąć w ich obronie?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny