W cieniu Euro 2008 rozegrały się na naszych oczach dwie dramatyczne historie. Ich bohaterkami są dwie Agaty - siatkarka Agata Mróz i nieznana z nazwiska czternastoletnia.
Śmierć i pogrzeb Agaty Mróz, zamiast naturalnej w takich okolicznościach ciemności, przyniosły światło. „Ja nie pytam Boga, dlaczego zabrał mi Agatę. Ja Mu dziękuję dzisiaj za to, że postawił ją na mojej dro-dze, że mogłem z nią być, dzielić z nią najwspanialsze chwile mojego życia, że obdarzył nas córką” – mówił jej mąż Jacek Olszewski. Myślę, że Jacek Olszewski dużo rozumie z chrześcijaństwa. Przypomina biblijnego Hioba, który straciwszy wszystko, powiedział: „Pan dał, Pan zabrał. Niech imię Pańskie będzie błogosławione!” (Hi 1, 21).
A słynna siatkarka zapisała w testamencie: „Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona” (str. 38–39).
Druga Agata w bardzo młodym wieku została mamą. Niestety, dostała się w ręce zawodowych aborcjonistek, które na siłę chciały, i zapewne nadal chcą, „uszczęśliwić” dziewczynę, zabijając jej dziecko. Na razie dziecko żyje i miejmy nadzieję, że tak zostanie aż do szczęśliwego dnia narodzin (str. 36-37).
W obronie młodej mamy i jej nienarodzonego dziecka stanęli – jak napisała „Wyborcza” – katoliccy ekstremiści. Nie po raz pierwszy ci, którzy bronią życia, wyzywani są od najgorszych. Kiedy Paweł VI pod-pisał encyklikę „Humane vitae”, został wyśmiany przez media całego świata.
Ale to on miał rację, nie media (str. 22–24).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny