Kiedy w 1795 r. dokonał się III rozbiór Polski, tylko niewielki procent poddanych Królestwa Polskiego zdawał sobie sprawę z tego, co się stało. Jak dowodzą historycy, tylko kilkaset tysięcy mieszkańców spośród kilkunastu milionów miało świadomość, że Polska utraciła niepodległość i wpadła w łapy trzech zaborczych państw.
Biedni, ciemni nasi przodkowie – można załamywać ręce. Bez gazet, radia, telewizji czy Internetu mieli niewielki dostęp do świeżych informacji. Nie to, co teraz. Piorun trzaśnie w Australii i po pięciu minutach możemy o tym słuchać w radiu.
A niedawna secesja Kosowa odbywała się na naszych oczach. Obawiam się jednak, że statystycznie nie jesteśmy o wiele mądrzejsi od naszych rodaków sprzed ponad 200 lat. I to nie ze względu na niedostatek informacji, ale na ich nadmiar. Wiemy więcej, ale niekoniecznie więcej rozumiemy. Tym bardziej że sporo informacji ma – mówiąc delikatnie – niewielki związek z rzeczywistością. Jeden z takich przypadków został opisany w tekście „Indeks ksiąg głupich” (str.24–25).
Bibliotekarka z katolickiej szkoły sióstr urszulanek w Rybniku do pudełka z napisem „Dla dorosłych” włożyła pięć książek. Dziennik „Polska” – wydawałoby się, że poważna gazeta – poświęcił sprawie sążnisty artykuł, w którym przewinęła się myśl, że tych pięć książek to zamach na wolność uczniów. Dyrekcja szkoły jednak nie przestraszyła się groźnych pomrukiwań. W szkolnej bibliotece uczniowie nie znajdą wszystkich książek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny