Byłem kiedyś na uroczystości nadania szkole imienia Jana Pawła II. Najpierw w kościele została odprawiona Msza św., a potem w szkole odbyła się uroczysta akademia.
Przemawiający, a było ich wielu, skupili się na osobie Jana Pawła II, bo jakżeby inaczej. Padały piękne słowa, że Papież to wyjątkowy człowiek, największy z Polaków, wielki autorytet, wybitny humanista... I tak przez godzinę. Wszystko podane zgrabnie i z przejęciem.
Tylko jednego zabrakło. Ani razu nie padły słowa: „Bóg”, „wiara”, Jezus Chrystus”, „modlitwa”. Zastanawiałem się, jak można mówić o Janie Pawle II bez odniesienia do Boga. Bez wiary w Jezusa Chrystusa nie byłoby Jana Pawła II. To wiara go ukształtowała i wyniosła tak wysoko.
Niektórych przemawiających znałem osobiście. Wiedziałem, że są praktykującymi katolikami. Więc dlaczego tak przemawiali? Bo dali sobie wmówić, że sfera publiczna musi być wolna od religii. Gdyby zabrali głos w kościele, z pewnością przemawialiby „pobożnie”.
Podobnie dzieje się w mediach. Tylko raz było inaczej – gdy umarł Jan Paweł II. Ani wcześniej, ani potem nie słyszałem, by redaktor, prowadząc program, wezwał do modlitwy za zmarłego. Nie wierzę, by żaden z nich nie słyszał o modlitwie „Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie”. Co by się stało, gdyby wspomniał o tej modlitwie? Świat by się zawalił? Nie, nic by się nie zawaliło. Zwyczajnie, niektórzy posłuchaliby wezwania i odmówiliby modlitwę o zbawienie wieczne dla zmarłego. Przecież mamy nieśmiertelną duszę, nawet jeżeli nie wiemy, gdzie ona jest.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny