No i po wyborach. PO triumfuje, PiS trawi porażkę, a Samoobrona czy LPR odeszły w polityczny niebyt. Partia braci Kaczyńskich przegrała na własne życzenie.
Ostre słowa, jak np. o nowym 13 grudnia, nie mogły przyciągnąć niezdecydowanych wyborców, przeciwnie – tylko odstręczały. A podobnych wypowiedzi było przecież wiele. Po wyborach wszystkim będzie trudno, ale w najgorszej sytuacji znajduje się Platforma.
Bo musi sprawić cud, który głośno zapowiadała w kampanii wyborczej. Polska zasługuje na cud – głosiły billboardy Platformy. A z cudami sprawa nie jest prosta. Choć mam poważne wątpliwości, czy ludzie Platformy są w stanie czynić cuda, serdecznie im tego życzę. Niech im się uda. Wtedy nam wszystkim będzie żyło się lepiej. Ciekawe, kto z liderów zwycięskiej partii okaże się największym cudotwórcą?
Na jakie cuda liczę? Nie tylko na nowe autostrady, drogi bez dziur, wypłaty na poziomie średniej irlandzkiej, lekarzy czekających z uśmiechem na twarzy na każdego pacjenta. Takie cuda, choć trudne, są możliwe. Większym cudem będzie dla mnie to, jeżeli Platforma konsekwentnie będzie prowadzić rozpoczętą przez odchodzącą ekipę politykę historyczną.
Jeżeli równie mocno i zdecydowanie opowie się za dyscypliną w szkole. A jeżeli jeszcze odważy się zdecydowanie obniżać podatki, to zacznę wierzyć w cuda w wykonaniu Platformy. Bo na inne cuda, które są dziełem Boga, żadnych dowodów nie potrzebuję. A gdyby ich ktoś potrzebował, to odsyłam na stronę 16, do tekstu „Ach, co to był za pogrzeb”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny