Katyń. W szkole podstawowej nie usłyszałam o nim ani słowa. Zbrodni katyńskiej nie było także w programie nauczania historii w liceum. Kiedy budziła się wolna Polska, prawdę o Katyniu usłyszałam w domu, opowiedzianą ściszonym głosem przez mamę.
Bez wielu szczegółów, które dopiero niedawno ujrzały światło dzienne. Bo – jak pisze Franciszek Kucharczak (str. 16–20) – w PRL słowo „Katyń” znikło z oficjalnego obiegu. Prawdy o Katyniu nasłuchiwali ludzie z zagłuszanego Radia Wolna Europa. Za Katyń niejeden poszedł siedzieć i niejeden raz ludzie obrywali milicyjnymi pałami. Jeszcze 18 lat temu poznawanie prawdy o katyńskiej zbrodni i mówienie o niej wymagało wielkiej odwagi.
Te czasy minęły. Wiele już o Katyniu napisano, a teraz na ekrany kin wchodzi film fabularny, zrealizowany przez syna polskiego oficera zamordowanego w Katyniu, Andrzeja Wajdę. Można zapytać, dlaczego tak późno? „Nie miałem wsparcia w żadnym z utworów literackich. Nie ma przecież powieści o Katyniu” – odpowiada Andrzej Wajda (str.17–18).
Kiedy męczą partyjne spory rozgrywające się przed telewizyjnymi kamerami, a informacje o nieuczciwych politykach wywołują zawstydzenie, warto uciec do historii. By poczuć dumę, bo wspomnienie katyńskiej zbrodni przywołuje bolesną, ale też bohaterską kartę polskich dziejów. Nawet sowieccy oprawcy z podziwem przyznawali po latach, że w Katyniu polscy oficerowie umierali z godnością
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wiesława Dąbrowska-Macura, sekretarz redakcji