Kiedy tylko pojawiła się pierwsza informacja o wypadku w kopalni „Halemba”, przestrzeń medialną opanowały dwa zdania: „Nadzieja jeszcze nie umarła” oraz „Nadzieja umiera ostatnia”.
Powtarzano je niezliczoną ilość razy. Do znudzenia. Zmiana nastąpiła w czwartek rano, gdy podano informację, że wszyscy górnicy zginęli. Wtedy do głosu doszło inne zdanie: „Nadzieja umarła”. O, nie, pomyślałem sobie, tego nie można zostawić bez komentarza.
Bo jeszcze niektórzy wmówią nam, że nadzieja rzeczywiście umarła. A prawda jest inna. Górnicy umarli, ale nie nadzieja. Nie było już nadziei na uratowanie kogokolwiek spośród 23 uczestników katastrofy, ale to wcale nie znaczy, by razem z nimi umarła nadzieja. Ona przecież żyje nadal.
Wyjątkową niekonsekwencją popisała się jedna z gazet, która, chyba w piątkowym wydaniu, opublikowała piękny wiersz ks. Jerzego Szymika pod tytułem „Moi przodkowie”, a tuż pod nim dużą czcionką, wydrukowany na szerokość całej strony, bił po oczach tytuł: „Nadzieja umarła”.
Niekonsekwencja polegała na tym, że wiersz opowiada o nadziei, która żyje, mimo całego tragizmu życia. Kto nie wierzy, może przeczytać wiersz na str. 25 tego numeru „Gościa”. Zresztą chyba dlatego został wybrany przez redakcję gazety. Co więc znaczył tytuł umieszczony poniżej wiersza, nie potrafię rozstrzygnąć.
Z buntu przeciwko takiemu stawianiu sprawy zrodziła się okładka tego numeru „Gościa”. My, chrześcijanie, mamy to wielkie szczęście, że jeżeli nawet świat wokół nas się wali, to nadzieja trwa nadal.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny