Ostatnie słowo należy do życia. Nie do śmierci. Taka jest prawda Zmartwychwstania. Czasem trudno w to uwierzyć.
– Mieszkam na uboczu małej górskiej wioski – mówi wybitny muzyk Robert Cudzich (str. 11). – Nieraz, gdy wracam późną nocą do domu, czuję się nieswojo pośród ciemnego lasu, przenikliwej ciszy i mrocznej pustki. W takich chwilach parę razy poddałem się myślom o grozie śmierci i przeraźliwej ciszy grobu.
Życie nieustannie przynosi problemy. Również w tym, wielkanocnym numerze „Gościa” piszemy o sprawach trudnych. Jest o zamieszaniu wokół tzw. Ewangelii Judasza, o protestach lekarzy. Ale też o bezrobotnych, dla których jednak zapaliło się światło w tunelu. Jest trochę polityki w wywiadzie z Jarosławem Kaczyńskim.
Wszystko to sprawy ważne, z którymi cierpliwie, dzień po dniu, trzeba się mierzyć. Ważne, ale nie najważniejsze.
Bo rodzimy się nie po to – jak przekonuje Robert Friedrich w artykule „Okulary wiary” (str. 30) – by sobie trochę pomieszkać, by ułożyć sobie jakoś życie, ale po to, by pójść do nieba. Rozmawia z dziećmi o śmierci, bo będąc po dwóch poważnych operacjach serca, zdaje sobie sprawę, że któregoś dnia może nie wrócić do domu. – A dzieci muszą wtedy wiedzieć, że spotkamy się kiedyś w niebie. Nie ma nic pewnego oprócz życia wiecznego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny