Ojciec, ojciec, czymże brzmi to słowo? – pytał w dramacie „Promieniowanie ojcostwa” Karol Wojtyła. Jeśli okładkowe dziecko szuka swojego taty w tak – hm…, nietypowym miejscu, to możemy zapytać z kolei: dlaczego?
Bycie tatą okazuje się dla wielu próbą ponad siły. Ale żeby od razu schodzić z tego powodu do podziemia, uciekać przed odpowiedzialnością, bawić się w chowanego? Nowoczesny, metroseksualny mężczyzna wypada dobrze na imprezce albo w reklamie maszynki do golenia. Ma trudności z sobą samym, nie lubi być dorosłym, choć chce oczywiście być jak dorosły. Wpada w banał i gubi światło, które ma przekazać potomkom.
24 i 25 marca ogłoszono w Polsce dniami życia. Skojarzenie jest czytelne – uroczystość Zwiastowania Pańskiego każe myśleć o rodzącym się życiu z najwyższym szacunkiem. Początek człowieka, więc i macierzyństwo. A ojcostwo? Pojęcie to jest obecnie tak zapomniane, że nawet kiedy politycy spierają się o urlopy macierzyńskie, to mówią o urlopach „tacierzyńskich” zamiast po prostu – ojcowskich.
W tym roku właśnie rola taty w teatrze życia jest szczególnie eksponowana. Stawia ona odtwórcom wysokie wymagania. „Powoli się uczę przez ciebie, co to znaczy być ojcem: to wiązanie świata najmocniejsze…” – mówi Wojtyłowy Adam. Przez kogo? Przez dziecko właśnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sebastian Musioł, redaktor prowadzący