Ja tam na wybory nie chodzę. Mnie polityka nie interesuje – usłyszałem kiedyś od znajomego. Mówił to z pewną dumą, wyższością. On nie będzie się takimi brudami zajmował.
Już chciałem powiedzieć: „Jak to nie interesuje, skoro ciągle narzekasz na rząd i sejm”, ale ugryzłem się w język. Przecież ja też wyłączam telewizor, kiedy widzę na ekranie polityka. Kilka lat temu wyłączałem tylko niektórych polityków, teraz nie jestem w stanie wytrzymać już żadnego. Stąd już tylko krok do decyzji bojkotu wyborów: „bawcie się beze mnie” – chciałoby się rzec.
A to przecież nie tak. Politycy zajmują się sprawami, które dotyczą nas wszystkich, czy tego chcemy, czy nie. Politykę wymyślono po to, żeby służyła ludziom, i sama w sobie nie jest zła. Wielu ludzi w Polsce nieuczciwie ją uprawia, ale to nie znaczy, że należy się na nią obrażać. Nie idąc na wybory, dajemy przyzwolenie na dalsze działanie tym wszystkim politykom, którzy są nieuczciwi. Nas to „nie obchodzi”, więc oni mają wolną rękę. Dlatego nieobecność na wyborach jest nieusprawiedliwiona.
„Nie ma na kogo głosować, jeden gorszy od drugiego” – słyszy się często. No właśnie, gorszy, nie tak samo zły. Czasem warto pójść na wybory, żeby wybrać mniejsze zło.
Wiem, że te słowa wielu z Państwa nie przekonały. Zachęcam jednak do lektury tekstów, które zamieszczamy na stronach 15–17. Tam znajdą Państwo więcej argumentów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa, sekretarz redakcji