Tereski, Ela, Kasia, Gabryś, Janek. Czy zapowiadali się na mistyków? Jacy byli wielcy święci jako małe dzieci? I czy „małe diablątko” może zostać kanonizowane?
Pozwólcie, że odłożę w kąt pobożne legendy o dzieciństwie świętych wczesnego chrześcijaństwa, o ponadnaturalnych zdolnościach tych bobasów i cudach, których dokonywały ot tak, podczas zabawy, ujawniając, jak mawiają współczesne dzieciaki, supermoce. Ziarno prawdy, które tkwi w tych barwnych opowieściach, miało pokazać wyjątkowość tych osób. Zajmijmy się lepiej udokumentowanym dzieciństwem mistyków. Na przykład świętą z Lisieux.
Uparta jak osioł
Jaka była mała Mała Tereska? Krnąbrna i uparta. Miała niezły tupet i charakterek. Nie była łatwym dzieckiem. Jej mama, święta Zelia Martin, wspominała: „Muszę dać klapsa temu biednemu dziecku, które wpada w przerażające furie, gdy nie może mieć tego, co chce. W rozpaczy tarza się po ziemi tak, jakby wszystko zostało stracone. To bardzo nerwowe dziecko”. Dla usprawiedliwienia tego uparciucha o oczach niewiniątka dodajmy, że lalce, którą zniszczyła w przypływie szału, urządziła wspaniały, królewski pogrzeb.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz