Nie wiemy na pewno, czy to niekompetencja, czy brak woli politycznej, ale niekończąca się saga niepowodzenia niemieckich dostaw broni na Ukrainę coraz bardziej sprawia, że Niemcy stają się pośmiewiskiem polityki międzynarodowej - pisze w środę dziennik "Welt".
Nasuwa się pytanie, "na ile poważnie rząd niemiecki podchodzi do kwestii pomocy Ukrainie w walce z Rosją. W każdym razie Berlinowi pozostaje tylko kreatywność w ciągłym przedstawianiu nowych wyjaśnień, dlaczego dostawy broni postępują tak wolno" - zauważa w komentarzu gazety Clemens Wergin.
"Wojna to bardzo dynamiczna sytuacja, a sytuacja na polu bitwy może zmieniać się codziennie (...). Ukraińcy mają żołnierzy, wyszkolenie, odwagę i wystarczającą wytrzymałość, by zatrzymać rosyjskie natarcie i odeprzeć armię Putina. Jednak ich sukces w dłuższej perspektywie zależy od pozyskania z Zachodu wystarczającej ilości broni ciężkiej, aby zrównoważyć przewagę Rosjan w uzbrojeniu, oraz od wystarczających i stałych dostaw amunicji" - czytamy w tekście.
Z drugiej strony "Niemcy zachowują się tak, jakby miały cały czas świata, żeby najpierw odbyć niemieckie maratony nastrojów i przejść przez niemieckie procedury biurokratyczne, zanim cokolwiek się wydarzy. Zbyt późno, zbyt mało, zbyt niezdecydowanie - to motyw przewodni niemieckiej polityki wobec Ukrainy (...)".
Autor zwraca uwagę, że "podobnie jak w czasie II wojny światowej, świat anglosaski, na czele z USA, znów działa najszybciej, najbardziej zdecydowanie i wszechstronnie w obronie wolności w Europie - wraz z odważnymi mieszkańcami Europy Wschodniej, którzy mimo ogromnego wkładu w ukraiński wysiłek obronny, nie dysponują jednak masą, która mogłaby podtrzymać obronę Ukrainy".
Niemcy, "najpotężniejszy i najsilniejszy gospodarczo kraj UE, plasują się poniżej. Znajdujemy się w momencie, w którym decyduje się przyszłość Europy - a Niemcy zawodzą w swoim spotkaniu z historią".