Była to wizyta historyczna, a zarazem miała charakter głęboko i wyłącznie religijny, bez żadnych odniesień politycznych – powiedział 20 maja w programie “Otwarty Kościół” ukraińskiego kanału “Żywa Telewizja” przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski (KEP) abp Stanisław Gądecki. W ten sposób podsumował on bardzo zwięźle pobyt 3-osobowej delegacji Kościoła z naszego kraju na Ukrainie w dniach 18-20 bm.
W krótkim słowie wstępnym przed wypowiedzią metropolity poznańskiego arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk zauważył, że była to pierwsza delegacja kościelna tak wysokiego szczebla, jaka odwiedziła Ukrainę w czasie toczącej się obecnie wojny, rozpętanej przez Rosję. “Przyjeżdżali już do nas prezydenci, premierzy, szefowie dyplomacji i inne osobistości z różnych krajów, ale jak dotychczas nie gościliśmy na naszej ziemi przedstawicieli Kościoła na tak wysokim szczeblu” – powiedział z uznaniem i wdzięcznością zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK).
Zwrócił przy tym uwagę, że goście z Polski przybyli na Ukrainę 18 maja – w dniu urodzin św. Jana Pawła II, który w czerwcu 2001 “odwiedził nasz kraj, zaczynając od Kijowa i potem udając się do Lwowa, a wy zaczęliście odwrotnie: ze Lwowa przybyliście do Kijowa”. Podziękował biskupom za ich przyjazd oraz za zainteresowanie i solidarność okazaną Ukraińcom.
Następnie zabrał głos abp S. Gądecki. Podkreślił, że wizyta ta ma wymiar historyczny, a zarazem jest wydarzeniem głęboko i wyłącznie religijnym, bez jakichkolwiek akcentów politycznych. Podziękował gospodarzom ukraińskim za serdeczne przyjęcie, z jakim on i pozostali członkowie delegacji się tu spotkali, wymieniając łacińskiego arcybiskupa Lwowa Mieczysława Mokrzyckiego oraz prawosławnego metropolitę kijowskiego i całej Ukrainy Epifaniusza i obecnego w studiu abp. S. Szewczuka. Dodał, że od wielu lat zna dobrze zwierzchnika UKGK, zwłaszcza ze spotkań w Rzymie w związku z ważnymi wydarzeniami kościelnymi. “Kontakty te się rozwinęły i pogłębiły, gdy wraz z biskupami greckokatolickimi i prawosławnymi szukaliśmy i prowadziliśmy dialog, aby przezwyciężyć trudne sprawy z przeszłości” – podkreślił przewodniczący KEP.
Przechodząc do spraw bieżących oznajmił, że wkrótce po rozpoczęciu przez Rosję wojny na Ukrainie wysłał do patriarchy moskiewskiego Cyryla dwa listy, w których prosił go najpierw o wpłynięcie na władze polityczne swego kraju, aby zaprzestały działań zbrojnych, a następnie o jednoznaczne potępienie ich. Na pierwszy list otrzymał odpowiedź, podpisaną przez przewodniczącego Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego metropolitę Hilariona, który w pierwszej części rozwodził się na temat bliskich więzów łączących Rosjan i Ukraińców, w drugiej zaś skrytykował Polskę za mieszanie się w wewnętrzne sprawy Rosji i Ukrainy. Na drugi list abp. Gądeckiego nie nadeszła z Moskwy żadna odpowiedź.
Mówca wspomniał następnie o pobycie w Polsce – na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy – patriarchy Bartłomieja z Konstantynopola. Ujawnił przy tym, że zapytał go, co on jako patriarcha zrobiłby na miejscu Cyryla w obecnej sytuacji. Duchowy zwierzchnik światowego prawosławia odparł bez wahania, że nie mogąc zapobiec ani przeciwdziałać wojnie, ustąpiłby z tego urzędu, wojna bowiem jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem.
Przewodniczący episkopatu wskazał również, że zwierzchnik polskiego prawosławia metropolita Sawa już na wstępie zapowiedział, że spotka się z Bartłomiejem pod warunkiem, że w rozmowach nie będą brać udziału grekokatolicy ani przedstawiciele Prawosławnego Kościoła Ukrainy [którego Kościół w Polsce dotychczas nie uznał]. W tej sytuacji drugi dzień pobytu Bartłomieja w Polsce odbył się bez Sawy, za to m.in. z greckokatolickim metropolitą przemysko-warszawskim Eugeniuszem Popowiczem. Wraz z innymi przedstawicielami Kościoła i władz polskich udali się oni na granicę polsko-ukraińską, aby tam zapoznać się z sytuacją uchodźców. “Ten pobyt na miejscu był bardzo wzruszający i przejmujący, patriarcha rozmawiał z wieloma osobami, zwłaszcza z dziećmi, którym rozdawał różańce” – podsumował tę część swojej wypowiedzi abp Gądecki.
Z kolei prymas Polski abp Wojciech Polak powiedział, że na wieść o wybuchu wojny 24 lutego wysłał sms-a do abp. Szewczuka z wyrazami solidarności i wkrótce otrzymał od niego też krótką odpowiedź: “Dziękuję”. Była to bardzo pocieszająca wiadomość – skomentował to metropolita gnieźnieński.
Opowiedział też o odwiedzinach Irpienia i Buczy – dwóch miejsc wielkich tragedii, naznaczonych z jednej strony śmiercią i zniszczeniami, z drugiej niezwykłym okrucieństwem i zwyrodnialstwem. “Modliłem się nad grobami zbiorowymi, w których złożono ciała zamordowanych, o pokój i sprawiedliwość, aby Rosjanie się opamiętali i odeszli” – wspominał mówca. Jednocześnie zaznaczył, że on i pozostali biskupi widzieli też oznaki odradzającego się życia na zgliszczach i ruinach zniszczonych domostw.
Metropolita lubelski abp Stanisław Budzik wyjaśnił na wstępie, że decyzję o wyjeździe na Ukrainę podjął abp Gądecki jako przewodniczący KEP, “musiałem się więc podporządkować” – dodał z uśmiechem. Zaznaczył przy tym, że czas wyjazdu przypadł na kolejne zmasowane ataki i ostrzeliwania Kijowa przez wojska rosyjskie, a jednak “nie wahaliśmy się ani przez chwilę i wyjechaliśmy”. Zauważył przy tym, że on sam wielokrotnie wyjeźdżał na Ukrainę, m.in. kilka lat temu był na spotkaniu sekretarzy generalnych krajowych konferencji biskupich, które odbyło się w tym kraju.
Zwrócił też uwagę, że Lublin odgrywa ważną rolę w stosunkach polsko-ukraińskich. Na KUL-u i w tamtejszym seminarium duchownym kształcą się nie tylko studenci i klerycy łacińscy, ale także greckokatoliccy, a wielu absolwentów tych placówek obu obrządków pracuje dziś na Ukrainie. Ponadto na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku żywa jest pamięć ukraińskiego kapłana greckokatolickiego bł. Emiliana Kowcza, a więc jest to kolejny czynnik łączący Lublin z całą Ukrainą – podkreślił sekretarz generalny KEP.
Następnie abp Polak przypomniał, że do Polski przybyło już ok. 3,5 mln uchodźców ukraińskich, znajdując tu schronienie, nierzadko pracę i nowe życie. Część tych przybyszów wróciła już do kraju, mimo toczących się tam nadal działań zbrojnych, część szuka możliwości wyjazdu do innych krajów, np. do Niemiec, Włoch czy Wielkiej Brytanii, ale większość zostaje, jak na razie, w Polsce. Prymas poinformował, że również u niego znalazła schronienie rodzina z Odessy, “prawosławni, wobec których nie stosujemy oczywiście żadnego prozelityzmu, ale oni widzą, że biskup katolicki się modli, a nasza kaplica domowa jest zawsze otwarta”.
Mówiąc o dalszych perspektywach pobytu i pomocy Ukraińcom w naszym kraju, metropolita gnieźnieński przypomniał, że od kilku lat Caritas prowadzi akcję “Rodzina rodzinie”, mającą na celu wspieranie rodzin w Syrii. Ale mogłaby ona objąć również Ukrainę – zaznaczył mówca. Podkreślił, że sprawy te często omawia episkopat Polski.
Na zakończenie prowadzący to spotkanie duchowny-dziennikarz zauważył, iż paradoksalnie tocząca się obecnie wojna może przyczynić się do wyjaśnienia i poprawy zaszłości historycznych, ciążących na stosunkach polsko-ukraińskich. Podejmując ten wątek abp Gądecki stwierdził, że przez 14 lat w łonie episkopatu kierował zespołem ds. stosunków polsko- i katolicko-żydowskich, które nierzadko były bardzo napięte. Wiele udało się zrobić dla ich poprawy, choć niemało tych zaszłości jeszcze pozostało – powiedział przewodniczący KEP. Zaznaczył, że pamiętając o tym, co było, trzeba umieć przebaczyć.
Przypomniał, że przez wiele lat działała komisja ds. trudnych problemów w stosunkach polsko-rosyjskich, której ze strony polskiej przewodniczył były minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld i która wykonała “kawał dobrej roboty”. Wcześniej, na zakończenie Soboru Watykańskiego II, biskupi polscy wystosowali list do biskupów niemieckich, który w dużym stopniu przyczynił się do pojednania naszych narodów – zakończył swą wypowiedź metropolita poznański.