Dotąd byliśmy monolitem, a mniejszości narodowe stanowiły jedynie nieco ponad 1 proc. społeczeństwa. Aż nie chce się wierzyć, że jeszcze przed dekadą najliczniejsi spośród nich byli Niemcy, a mniejszość ukraińska w Polsce liczyła zaledwie 38 tys. obywateli…
Wróciłem właśnie z Berlina, gdzie na ulicach spotykałem multi-kulti w pełnej rozciągłości. Na tętniącym życiem Kreuzbergu granice między kulturami zatarły się już właściwie całkowicie – może poza określeniami knajp i kafejek, które wciąż są „arabskie”, „hinduskie” czy „włoskie”. Przypomniało to dowcip o meczu reprezentacji Niemiec, w czasie którego jeden z piłkarzy zwraca się do kumpla: „Mesut, zobacz, jakie śmieszne nazwisko: Müller”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz