Karol de Foucauld może być dziś wzorem i oparciem dla tych wszystkich, którzy w pewnym momencie swego życia oddalili się od Boga, by potem ponownie powrócić do chrześcijańskiej wiary – uważa o. Bernard Ardura, postulator sprawy kanonizacyjnej francuskiego pustelnika. 15 maja w Watykanie odbędzie się jego kanonizacja.
Karol de Foucauld w sposób szczególny nadaje się na przewodnika ludzi zagubionych, bo jak zauważa o. Adura należy on do tych świętych, którzy przemawiają do innych nie tym, co mówią i piszą, lecz własną świętością, sposobem codziennego życia. Przekonuje do wiary chrześcijańskiej nie przez prozelityzm, lecz poprzez przyciąganie.
„To co, sam Karol nazywa nawróceniem, w rzeczywistości nie było nawróceniem w potocznym tego słowa znaczeniu, bo on był człowiekiem ochrzczonym. Było to nawrócenie takie jak na przykład u św. Ignacego Loyoli, czyli rozpoczęcie od nowa. W okresie dojrzewania zatracił bowiem wiarę, w której został wychowany. Dlatego kiedy miał 27 lat mógł o sobie napisać: przez 12 lat w nic nie wierzyłem i nie wierzyłem nikomu. Na nowo odkrył swą wiarę w kościele św. Augustyna w Paryżu. Odkrył Boga, który jest miłosierdziem i przebaczeniem, Boga, którzy przywróci mu sens życia i własną godność. Od tej chwili Karol de Foucauld zacznie rozumieć, że do tego Boga miłości będzie należało całe jego życie. Dlatego jest on patronem dla tych, którzy rozpoczynają od nowa, którzy porzucili praktyki religijne, a nawet wyparli się wiary, a potem pewnego dnia odkrywają ją na nowo. Jego nawrócenie, powrót do Boga, sprawiły, że w pełni otworzył się na działanie łaski i został przemieniony od wewnątrz przez Boga, który w pewnym sensie musiał go znaleźć na nowo i doprowadzić do owczarni Dobrego Pasterza. Karol nie narodził się świętym, ale stał się nim, pozwalając, by działała w nim łaska Boża, wielkodusznie z nią współpracując. Ta łaska radykalnie go przemieniła. Z niecierpliwego i niezdyscyplinowanego żołnierza, z człowieka, któremu ciągle brakowało pieniędzy, by zaspokoić wszystkie swe żądze, stał się człowiekiem, który oddał się bez reszty, który unicestwił się pośród najuboższych na Saharze i stał się dla nich bardzo wyraźnym znakiem braterstwa.“
Krzysztof Bronk i Adelaide Patrignani