„Mam wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy wypada cieszyć się z tego, że wreszcie wybuchła wiosna w obliczu tego, co dzieje się za wschodnią granicą” – usłyszałem.
05.05.2022 10:46 GOSC.PL
W tym tygodniu dwukrotnie spotkałem ludzi, którzy mieli wyrzuty sumienia, bo… cieszyli się z tego, że wreszcie wybuchła wiosna i udała im się majówka. „Czy możemy pozwolić sobie na komfort radości w obliczu tego, co dzieje się za wschodnią granicą? – pytali – Czy to wypada?”.
Wypada. Możesz pozwolić sobie na wszelkie emocje i uczucia, a tłumienie ich nie jest oznaką dojrzałości, lecz chorobliwej, neurotycznej religijności. Okazywanie radości nie przekreśla przecież „płaczu z płaczącymi”, o który prosił mieszkańców Wiecznego Miasta św. Paweł.
Znakomicie te dylematy zdiagnozował w wywiadzie-rzece „Sól ziemi” kard. Joseph Ratzinger: „Gdy człowiek odczuwa radość, to od razu zaczyna z lękiem myśleć, czy przypadkiem nic wykracza przeciwko solidarności z cierpiącymi, których jest przecież tak wielu. Nie mogę, myśli, tryskać radością, gdy na świecie jest tyle biedy i niesprawiedliwości. Łatwo zrozumieć takie myślenie. Mimo to postawę taką trzeba uznać za błąd – wyjaśniał Peterowi Seewaldowi przyszły papież - Świat nie stanie się przecież lepszy, jeśli zniknie radość. I odwrotnie: cierpiącym w żaden sposób to nie pomoże że zabronimy sobie radości, powodowani świadomością cierpienia, które przepełnia świat. Wprost przeciwnie, światu potrzeba ludzi, którzy odkrywają dobro, którzy cieszą się z dobra, dzięki czemu uzyskują silę i odwagę, by samemu być dobrymi. Radość nie jest zatem sprzeczna z solidarnością”.
„Radość chrześcijańska nie jest fruwaniem neofity – opowiadał mi przed laty dominikanin o. Mirosław Pilśniak – Święty Paweł mówi, by radować się nieustannie. Radość bierze się z uzdrowienia serca, to uświadomienie sobie, że jestem kochany. Bez żadnego zasługiwania na miłość. Bez myślenia, że muszę się sprawdzić, być bardziej ofiarnym niż dotąd. Nie! Jestem kochany za darmo. To klucz do radości”.
„Świat nie stanie się lepszy, jeśli zniknie radość”.
Marcin Jakimowicz