Sankcje nie zatrzymają morderczego marszu Putina. Sankcje to tylko minimum tego, co może zrobić świat. A to nadal za mało, by zatrzymać kogoś, dla kogo warunkiem przetrwania są kolejne zdobycze, bez względu na cenę.
Trudno wskazać przypadek państwa totalitarnego czy autorytarnego, które obłożone sankcjami zmieniłoby radykalnie swoją politykę wewnętrzną i przestało stanowić zagrożenie dla pokoju. Często przywoływany jest w tym kontekście przypadek Iranu, który z sankcjami – w różnym natężeniu – żyje od 1979 roku. W tym czasie nie zmienił się ustrój, nie udało się też zatrzymać sponsorowania przez Teheran terroryzmu i inspirowania wielu wojen na Bliskim Wschodzie. Okazuje się, że nawet strategiczny – jak przekonywał Zachód – cel sankcji, czyli zatrzymanie programu nuklearnego Iranu, prawdopodobnie na naszych oczach przechodzi do historii, bo ajatollahowie są na ostatniej prostej, by stworzyć broń atomową. I teraz dołóżmy do tego Rosję: na tle wszystkich pozostałych państw, obkładanych przez dekady sankcjami, to Rosja ma największe ambicje, jeśli chodzi o podboje i naruszanie porządku światowego. Jeśli więc polityka sankcji nie zatrzymała tych „mniej groźnych”, to czy będzie w stanie zatrzymać nie tylko bardziej ambitnego i uzbrojonego, ale też teraz dodatkowo bardziej rozdrażnionego imperialistę?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina