Ocalenie Kościoła zależy od modlitwy człowieka Bożego, którym może być każdy z nas.
Pewnego dnia, kiedy papież Innocenty I w obecności cesarza Honoriusza odprawiał Mszę Świętą, nagle zgromadzeni w kościele katedralnym usłyszeli głos: „Szukajcie męża Bożego, aby modlił się za Rzym”. Zaczęli więc szukać, lecz nie mogli znaleźć nikogo, kto mógłby zostać uznany za człowieka mającego naprawdę szczególną relację z Bogiem. W końcu głos z nieba skierował ich wprost do domu, w którym właśnie umarł św. Aleksy. Umarł w swoim rodzinnym domu, lecz jako żebrak – nierozpoznany przez bliskich, choć otoczony przez nich opieką, ponieważ byli to ludzie umiejący okazać bliźnim miłosierdzie. Dlaczego jednak Aleksy został żebrakiem? Będąc młodym mężczyzną, uciekł z domu, gdyż wybrał radykalne podporządkowanie się radom ewangelicznym. Przez ascetyczne życie i modlitwę chciał złożyć się Bogu w ofierze. Po kilkunastu latach zamieszkał w pobliżu swojej rodziny, lecz jego ziemska tożsamość została rozpoznana dopiero, gdy umarł – tuż przed zakończeniem żywota spisał swoją historię na kartce, którą zacisnął w dłoni. Nie zostawszy rozpoznany jako członek rodziny, rozpoznany został jako „mąż Boży”, którego modlitwie powierzono Rzym, czyli Kościół. Ta legenda pokazuje, co jest najistotniejszym aspektem naszej tożsamości, oraz fakt, że śmierć nie kończy naszego powołania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Wojciech Surówka OP