Po kilkanaście godzin dziennie wysłuchiwał w konfesjonale grzechów i opowieści o rodzinnych tragediach. Zdarzało mu się płakać z penitentami.
Nie miał naturalnych predyspozycji na „duchowego herosa”: był wątłej postury, często chorował i mówił bardzo niewyraźnie. Ponieważ jego słowa kruszyły twarde serca grzeszników, sam ojciec Pio odsyłał do niego penitentów. W swej niewielkiej celi w klasztorze w Padwie przyjmował ich od świtu do nocy. Był bardzo niskiego wzrostu (jedynie 135 cm), więc po latach przylgnął do niego przydomek: Niewielki Wielki Święty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz