Jeśli sytuacja się utrzyma w placówkach Planned Parenthood w Alabamie i Georgii prawdopodobnie tysiące nienarodzonych dzieci zostanie uratowanych przed aborcją.
Placówki Planned Parenthood w Alabamie i Georgii nie przeprowadzają obecnie aborcji nienarodzonych dzieci, ponieważ nie mogą znaleźć chętnego do wykonania aborcji.
Jeśli sytuacja się utrzyma, prawdopodobnie tysiące nienarodzonych dzieci zostanie uratowanych przed aborcją.
Filia Planned Parenthood Southeast prowadzi dwa ośrodki aborcyjne w Alabamie i trzy w Georgii. Według raportu, placówki te w zeszłym roku zabiły 5893 nienarodzonych dzieci.
Teraz nie przeprowadzają żadnych aborcji. Według proaborcyjnego bloga "Jezebel" na początku tego miesiąca pięć placówek aborcyjnych odwołało kilka spotkań aborcyjnych i przestało planować inne, powołując się na problemy kadrowe.
Rzecznik sieci aborcyjnej powiedział blogowi w czwartek, że nadal nie robią aborcji i nie wiedzą, kiedy zaczną ponownie.
„PPSE nadal oferuje podstawowe usługi w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego w naszych ośrodkach zdrowia w ramach filii i czekamy na jak najszybsze wznowienie usług aborcyjnych w Georgii i Alabamie” – powiedział rzecznik.
W wyniku sytuacji w Alabamie i Georgii oraz teksańskiego "prawa bicia serca" dzieci są ratowane przed aborcją. Także szeroko nagłośnione badanie przeprowadzone przez badaczy proaborcyjnych z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco wykazało, że 96 procent kobiet, które chciały aborcji, ale nie mogły jej dokonać, później już jej nie chciały.
Tymczasem proliferzy już pracują nad rozszerzeniem usług wsparcia dla potrzebujących rodzin.
MG/Life News