Wygaszanie ogniska koronawirusa w Szanghaju odbywa się kosztem jego mieszkańców. Podobny los czeka kolejne chińskie miasta, w których pojawią się choćby pojedyncze przypadki choroby.
Przez Chiny przelewa się fala omikrona. W kwietniu notowano dzienne liczby zakażeń przekraczające 50 tysięcy. To niewiele w porównaniu z USA czy zachodnią Europą, ale i tak najwięcej od początku pandemii. Mimo to chińskie władze nie zamierzają rezygnować z epidemicznej strategii „zero covid”. Polega ona na tym, że obszar, na którym przebywa choć jeden zakażony, poddawany jest całkowitej izolacji na tak długo, aż nie notuje się w nim nowych przypadków zachorowań. W kwietniu ofiarą tej drakońskiej polityki padł 25-milionowy Szanghaj. Jego mieszkańcy przez ponad trzy tygodnie (od 28 marca do 20 kwietnia) pozostawali na kwarantannie. Dopiero od końca kwietnia wychodzą z niej poszczególne dzielnice.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko