Kiedy Jezus stanął po raz pierwszy przed apostołami, po swoim zmartwychwstaniu, zaczął od słów: "Pokój wam". Nie rozliczał ich za ucieczkę spod krzyża, nie robił wyrzutów za zdradę. Przyniósł uczniom pokój i bezpieczeństwo. I zaczęły dziać się cuda w ich życiu.
23.04.2022 15:00 GOSC.PL
Jesteśmy od dzieciństwa wychowywani metodą kar i nagród, "kija i marchewki". Ciągle próbujemy zasługiwać na czyjeś uznanie, na pochwałę, na premię. Jesteśmy uzależnieni od czyjejś akceptacji. Robimy wszystko, by uniknąć kary czy choćby upomnienia. Trudno nam dlatego zrozumieć logikę Bożego miłosierdzia. Oburza nas możliwość, że największy grzesznik, gdy nawet tuż przed śmiercią zwróci się ku Bożemu miłosierdziu, może tak łatwo otrzymać paszport do nieba. A przecież sam Jezus wręczył go na krzyżu łotrowi. Wystarczyło, że ten wyszeptał: "Wspomnij na mnie, grzesznika", by usłyszeć: "Jeszcze DZIŚ będziesz ze mną w raju".
- Kim musiał być ten człowiek, że został skazany na karę śmierci, jaka musiała być jego przestępcza przeszłość?! A Jezus w sekundzie zapomniał o wszystkim i zabrał go ze Sobą do nieba. Bez wyliczania grzechów i przykazań, do których tamten się nie stosował. - mówił mi kiedyś ks. Tomasz Nowak. - I to nie był Jezus z Góry Ośmiu Błogosławieństw - wyluzowany, wypoczęty. To był Jezus z Golgoty. Skatowany, duszący się. Wystarczyło, że ten człowiek zauważył Boga obok na krzyżu. To "Jezu, wspomnij na mnie!" było kluczowe. W jednym momencie został zalany bezwarunkową miłością Chrystusa.
Dlaczego łatwiej nam przyjąć Boga sprawiedliwego niż miłosiernego? "Bo łatwiej iść za swoimi wyobrażeniami i ideami, niż zobaczyć Boga takiego, jaki jest - odpowiada abp Grzegorz Ryś w najnowszym "Gościu". - W Bogu sprawiedliwość jest tożsama z miłosierdziem. On jest i sprawiedliwy, i miłosierny. (...) Sprawiedliwość Boża jest miłosierdziem, które widzi najsłabszych".
Problem z przyjęciem bezwarunkowego miłosierdzia Bożego miał nawet... spowiednik św. Siostry Faustyny - błogosławiony ks. Michał Sopoćko. Po spotkaniach z zakonnicą szczerze notował: "Nie rozumiałem i nie mogłem się zgodzić, że miłosierdzie Boże jest najwyższym przymiotem Stwórcy, Odkupiciela i Uświęciciela. Dopiero trzeba było prostej, świątobliwej duszy, ściśle zjednoczonej z Bogiem, która - jak wierzę - z natchnienia Bożego powiedziała mi o tym i pobudziła do studiów, badań i rozmyślań na ten temat".
Potrzeba było czasu, modlitwy i mądrego rozeznania, by ks. Sopoćko został pociągnięty mocą miłosierdzia Bożego i wśród cierpień szerzył je do końca swojego życia.
"Obraz Boga miłosiernego przyjmują ci, którzy znają swą grzeszność" - przekonuje abp Ryś. Kto raz doświadczy miłującego spojrzenia Boga; kto poczuje, jak wiele grzechów, świństw i zdrad zostało mu ot, tak - darowane; komu doświadczenie nieskończonego miłosierdzia zdejmie z pleców bagaż lęku, rozpaczy i poczucia winy - ten nigdy nie przestanie odpowiadać miłością na Boże miłosierdzie, dążyć do pełnego zjednoczenia z Tym, który dał mu nowe życie.
Oburzamy się na Boże miłosierdzie bez granic. Takie, które odpuszcza cudzołożnicy; bez słowa wyrzutu przyjmuje syna marnotrawnego; idzie w gościnę do celnika i grzesznika. Co się za tym kryje? Pycha. "Poczucie własnej niewinności i oczekiwanie, że Bóg pochwali mnie i nagrodzi za dobre zachowanie".
" Najwięksi grzesznicy mają przed innymi prawo do miłosierdzia" - powiedział sam Jezus w rozmowie z Sekretarką Bożego Miłosierdzia. To nie pochwała grzechu, ale zaproszenie do tego, by uznać, że Boże miłosierdzie przekracza wszelkie granice. Jezus na krzyżu przekroczył także granice grzechu i śmierci.
"A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje".
Miłosierdzie Boże nie jest lukrowanym ciastkiem, które dostajemy w nagrodę za dobre uczynki. Nie jest bonusem za dobrze odprawioną spowiedź. Miłosierdzie jest istotą relacji, jaką Bóg z nami buduje. Jest otwartą raną przebitego serca Jezusa.
Słowo Boże cały czas pokazuje nam, że Bóg buduje na ubogich, grzesznikach, zdrajcach, mordercach, prostytutkach. Jezus mówi, że to oni przed nami wejdą do królestwa Bożego i będą nas sądzić. Obyśmy znaleźli się tam choć krok za nimi.
Aleksandra Pietryga