Dlaczego łatwiej nam przyjąć Boga sprawiedliwego niż miłosiernego? - pyta Marcin Jakimowicz metropolitę łódzkiego. "Bo łatwiej iść za swoimi wyobrażeniami i ideami, niż zobaczyć Boga takiego, jaki jest - odpowiada abp Ryś. Więcej o skandalu miłosierdzia przeczytacie w najnowszym "Gościu".
Nie mówmy ludziom za dużo o Bożym miłosierdziu, bo zaczną grzeszyć - słyszę nieraz. Zdumiewa mnie to. Kto raz poczuje, jak wiele grzechów, świństw i zdrad zostało mu darowane; komu doświadczenie nieskończonego miłosierdzia zdejmie z pleców bagaż lęku, rozpaczy i poczucia winy, ten nigdy nie przestanie odpowiadać miłością.
"Ludziom wydaje się, że przez samą sprawiedliwość człowiek się zmieni - odpowiada abp Grzegorz Ryś. - Nie! Sprawiedliwość jest dla satysfakcji tego, który ją wymierza. Człowieka zmienia doświadczenie miłości i miłosierdzia".
W najnowszym (16/2020) numerze "Gościa Niedzielnego" przeczytacie rozmowę Marcina Jakimowicza z abp. Grzegorzem Rysiem "Nie poprawiaj Pana Boga".
Dlaczego łatwiej nam przyjąć Boga sprawiedliwego niż miłosiernego? Co Jezus mógł pisać palcem po ziemi, gdy przyprowadzono do Niego cudzołożnicę? W jaki sposób Bóg zareagował na grzech Adama i Ewy? Na te wszystkie pytania odpowiada metropolita łódzki.
"Pan Bóg szuka ludzi, którzy rozpoznają Jego miłosierne serce i ukażą je światu. Skoro od 150 lat mamy do czynienia z ciągłością objawienia Bożego Miłosierdzia, to znaczy, że takiego obrazu Pana Boga bardzo potrzebuje nasz czas i uwikłany w jego wydarzenia człowiek" - zwraca uwagę.
"Obraz Boga miłosiernego przyjmują ci, którzy znają swą grzeszność. Sam Augustyn pisał wprawdzie, by codziennie przyjmować Komunię, ale wyjaśniał: „Ponieważ codziennie jestem chory, codziennie potrzebuję lekarza”. On rozumiał to dokładnie w takim kluczu, a nie jako nagrodę za dobre sprawowanie. Pisał, że ci, którzy chcieli ukamienować cudzołożnicę, znali prawo, ale… nie znali Prawodawcy. Jeśli w imię sprawiedliwości powołujemy się na Prawo Boże, to trzeba jeszcze zapytać, co sam Pan Bóg na ten temat myśli i czy ma w tej kwestii coś do powiedzenia" - wyjaśnia abp Ryś.
pie