W psychice Polaków wojna już istnieje i wpływa na to, co robimy. Niektórzy mają już w głowach scenariusze, co zrobią, gdzie uciekną, co ze sobą zabiorą, co i gdzie schowają - powiedział psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki. Zwrócił też uwagę, że zło wyzwoliło w ludziach wiele dobra.
Podczas rozmowy z PAP prof. Zbigniew Nęcki ocenił, że wojna na Ukrainie, wywołana przez Rosjan, psychologicznie już istnieje poza granicami Ukrainy. Niektórzy mają już w głowach scenariusze, co zrobią, gdzie uciekną, co ze sobą zabiorą, co i gdzie schowają. Część osób zastanawia się, czy wybierać oszczędności z bankomatów, część wyrabia paszporty.
"Jest w nas lęk, obawa. To się czuje, to się w rozmowach przewija. Ludzie myślą, jakie konkretnie próby chronienia tego, co mają, podjęliby, gdyby wojna wyszła na zewnątrz. Odpukajmy to. To odległy, dla mnie niewiarygodny, ale możliwy scenariusz" - powiedział wieloletni pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego i autor licznych publikacji.
Jego zdaniem wojna niszczy radość, którą moglibyśmy się cieszyć z powodu zniesienia obostrzeń epidemicznych. Zapominanie o covidzie w normalnych warunkach byłoby dla nas "narodową ulgą", pożegnaniem z dwuletnim "paraliżem psychicznym" związanym z tym, że drugi człowiek potencjalnie był zagrożeniem. "Sam szedłem czasem chodnikiem bez maski i ludzie omijali mnie łukiem, byłem traktowany jak zadżumiony. To było bardzo przykre" - wyznał profesor.
"Wojna jak ponury cień wisi na skraju naszego kraju" - opisywał psycholog społeczny i dodał, że jest to bardzo obciążające dla wszystkich. Wspomniał także o swoich studentach, wśród których są obywatele Ukrainy i których wojna osobiście dotknęła.
Jednocześnie - jak podkreślił prof. Nęcki - zło wyzwoliło wiele dobra, spojrzeliśmy na innych jako na istoty wrażliwe, egoizm osłabł.
"W tym kapitalizmie istniała taka dominanta, kto wydrze więcej sukna, a tymczasem dzielimy się" - powiedział psycholog społeczny.
Jak podkreślił, zdaliśmy egzamin z gościnności, która jest pochwalana na całym świecie. "Trzeba jasno powiedzieć, że jest u nas mnóstwo ludzi skłonnych do wielkich ofiar. Jak słyszę, że ze Szczecina jeżdżą do Przemyśla, by zabrać matki z dziećmi, to serce mi mięknie" - powiedział profesor.
Dodał, że także te złe chwile ze wspólnej polsko-ukraińskiej historii stały się bardzo dalekim tłem.
"Tyle dzieci, matek, dziadków, babć, różnych chorych nieszczęśników, których by zawierucha wojenna zmiotła w mgnieniu oka, mają szanse żyć" - powiedział prof. Nęcki o postawie Polaków wobec sąsiadów uciekających przed wojną.