„Białe ukrzyżowanie” Chagalla – spojrzenie po 84 latach

Mnóstwo w tym malowidle symboli, odniesień, historycznych i religijnych kontekstów. Można (i trzeba) jeszcze długo wyłapywać je z Chagallowskiej wizji. Na przykład kobietę tulącą niemowlę. Może dziś znalazła schronienie w którymś polskim domu?

Zacznijmy od rozmiarów dzieła Marca Chagalla. Tych fizycznych: Obraz rozciąga się (trzeba to sobie wyobrazić; oryginał zdobi ścianę Instytutu Sztuki w Chicago) na płótnie o wymiarach 155 cm (w pionie) i 140 cm (w poziomie). I rozmiaru popularności: reprodukcja trafiła m.in. do Domu Świętej Marty. Zresztą papież Franciszek nie ukrywa zauroczenia malowidłem z 1938 roku.

Z lewej części obrazu nadciągają czerwonoarmiści. Płoną domy – powywracane, przypominają makiety kartonowych domków, które ktoś w dzikim szale zniszczył jednym ruchem dłoni. Są ofiary. Jedni leżą martwi, inni ocaleli – siedzą przerażeni, bezsilni. Niektórzy jednak próbują uciec, płyną łodzią z nadzieją na nowy, bezpieczny ląd.

Z prawej części obrazu płomienie sięgają niemal już nieba. Tu ogień trawi świątynię. Nieco niżej tli się pięć początkowych ksiąg Biblii. Przenosząc wzrok na przeciwną stronę płótna, zauważymy czwórkę postaci. To Abraham, Mojżesz, Ezechiel oraz Rachela, którzy również nie potrafią pojąć – jakby solidarnie z ofiarami napaści – co tu się wydarzyło, dlaczego, jak to możliwe?...

Obraz odbija tragedię narodu żydowskiego. Malarz odnosi się tu m.in. do pogromu Żydów w Niemczech w latach 30. XX stulecia. Dziś, w 22. roku XXI wieku, sceneria „Białego ukrzyżowania” znów staje się aktualna. A może nigdy nie traciła na aktualności? W tegoroczny Wielki Piątek, przed kamerami włoskiej telewizji RAI, papież Franciszek wymieniał miejsca „Białego ukrzyżowania”. – Syria, Jemen, potem pomyślmy o wygnanych Rohingjach, bez ojczyzny. Wszędzie jest wojna. Ludobójstwo w Rwandzie 25 lat temu. Bo świat wybrał – trudno to mówić – plan Kaina, a wojna jest jego wprowadzaniem w życie, czyli zabijaniem brata – mówił papież.
Mnóstwo w tym malowidle symboli, odniesień, historycznych i religijnych kontekstów. Można (i trzeba) jeszcze długo wyłapywać je z Chagallowskiej wizji. Na przykład kobietę tulącą niemowlę. Może dziś znalazła schronienie w którymś polskim domu?

W wielu domach święta Wielkiej Nocy będą czasem współdzielenia stołu z tymi, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie – dlatego warto zwrócić wzrok na centrum malowidła Chagalla. A centrum – teraz i zawsze – jest Jezus Chrystus, wywyższony na krzyżu Syn, na którego Ojciec rzuca potężny promień światła. Tu, wbrew beznadziei i niepewności, jaka rozgrywa się wokół, jest nadzieja i pewność zwycięstwa. Z tym najjaśniejszym punktem bieli obrazu korespondują słowa z Liturgii Męki Pańskiej, którą w Wielki Piątek papież Franciszek odprawił w bazylice św. Piotra w Watykanie. Kardynał Raniero Cantalamessa w homilii zwrócił dzisiaj uwagę na to, że doświadczamy, jak porządek świata może się zmieniać z dnia na dzień. „Jest tylko jeden sposób, aby uciec przed prądem czasu, który ciągnie za sobą wszystko: przejść do tego, co nie przemija! Postawić stopy na twardym gruncie! Pascha oznacza przejście: w tym roku wszyscy przeżyjmy prawdziwą Paschę, Czcigodni Ojcowie, bracia i siostry: przejdźmy do Tego, który nie przemija. Przejdźmy teraz z sercem, zanim kiedyś przejdziemy z ciałem!” – zakończył papieski kaznodzieja.

Ostatnie słowo na temat obrazu Chagalla będzie dotyczyło drabiny. Oparta o krzyż, przypomina o biblijnej drabinie ze snu Jakuba. I o obietnicy, jaką składa mu Bóg: „Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz”.

„Białe ukrzyżowanie” Chagalla – spojrzenie po 84 latach   Marc Chagall z żoną w 1942 r. Zdjęcie z Muzeum Marca Chagalla w Witebsku FOTOREPRODUKCJA :HENRYK PRZONDZIONO

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Sacha