Póki na Ukrainie trwa ludobójstwo i dokonują się kolejne rzezie trudno jest nawet mówić o przebaczeniu i pojednaniu. W obecnej sytuacji wielkim osiągnięciem jest już to, by nie nienawidzić rosyjskich oprawców. Wskazuje na to pracujący w Kijowie ks. Waldemar Pawelec.
Polski pallotyn zauważa, że po wojnie Ukraina będzie potrzebowała miejsc pojednania. „Im większe i głębsze rany, tym trudniej się goją, a co dopiero mówić o wyleczeniu blizn. To jest proces, który będzie wymagał wiele czasu” – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Pawelec podkreślając, że w procesie uzdrawiania może pomóc Boże Miłosierdzie.
„To jest dobra okazja, aby krzewić kult Bożego Miłosierdzia, zresztą my, jako pallotyni, robiliśmy to już w Rwandzie. Po ludobójstwie, które tam się dokonało główną ideą było tworzenie miejsc pojednania, właśnie w duchu Bożego Miłosierdzia. To było bardzo mocne, czyli to Boże Miłosierdzie, które związane jest z przebaczeniem, a o to naprawdę trzeba się teraz modlić. Naprawdę trudno jest tutaj żyć i patrzeć na to wszystko, co się dzieje, i kochać nieprzyjaciół, już nie mówiąc o przebaczeniu – mówi papieskiej rozgłośni ks. Pawelec. – Mamy przebaczyć, bo Chrystus nas do tego zachęca i mamy Go naśladować, ale to wcale nie jest proste nawet dla mnie, jako dla księdza. W tym wszystkim, co się tutaj dzieje: w rzeziach, ludobójstwie, całym tym zezwierzęceniu rosyjskiej armii, to jest bardzo trudne. Myślę, że Boże Miłosierdzie jest tą szansą, żeby móc pójść ku pojednaniu, o którym teraz trudno mówić, bo wciąż trwa wojna. Do pojednania jest jeszcze długa droga, ale żeby przynajmniej ich nie nienawidzić. Każdego dnia modlę się, bym nie zaczął nienawidzić. Zniszczyć było bardzo łatwo i cały czas trwa niszczenie przez nowy faszyzm, który się odrodził pod znakiem litery «Z», a nie swastyką. To jest rzeczywistość, w której my jesteśmy i myślę, że rany się zagoją, ale blizny pozostaną. Chodzi o to, żeby i z tymi bliznami też coś zrobić. Na razie ważne, żeby rany nie były pogłębiane i dalej rozdrapywane. Bo teraz naród ukraiński jest ciągle raniony. Jak się skończy wojna, to te rany będą się goiły, ale będzie to długi proces. Im większa i głębsza rana, to tym trudniej się też goi. Dopiero potem przyjdzie czas na to, by blizny znikały.“
Beata Zajączkowska