Te słowa rezonują we mnie od lat. Zwłaszcza teraz gdy oglądam zdjęcia ze spustoszonej, zgwałconej Ukrainy. Kard. Ratzinger trzy tygodnie przed tym, zanim został papieżem mówił w Koloseum o tym, skąd czerpie swą siłę zło.
12.04.2022 08:00 GOSC.PL
"Ten, kto biernie akceptuje zło, jest za nie tak samo odpowiedzialny jak ten, co je popełnia".
Martin Luther King
"Wszyscy Jego znajomi stali z daleka...".
Po dwóch latach Droga Krzyżowa wraca do Koloseum. Co roku w Wielki Piątek oczy katolików całego świata skupione są na potężnym amfiteatrze Flawiuszów, obok Bazyliki Świętego Piotra, najbardziej rozpoznawalnym budynku Wiecznego Miasta. I choć nie był on głównym świadkiem rzezi wyznawców Chrystusa, każdego roku następca św. Piotra przewodniczy pasyjnej celebracji zainaugurowanej w 1750 roku przez papieża Benedykta XIV.
Najbardziej poruszający obraz obiegł światowe media wiosną 2005 roku. Kilkadziesiąt tysięcy Rzymian i pielgrzymów zgromadzonych wokół Koloseum i miliony przed telewizorami ujrzały na telebimach zmęczoną twarz Jana Pawła II. Siedział w prywatnej kaplicy przytulony do krzyża. Zastygł w tej adoracji.
Drodze krzyżowej przewodniczył kard. Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary (trzy tygodnie później zostanie wybrany papieżem). To on napisał rozważania. Poruszyła mnie jego prośba: "Panie, daj nam niepokój serca, które szuka Twego oblicza. Chroń nas od zamroczenia serca, które widzi jedynie wierzchnią stronę rzeczy" i pytanie o to, czy krzyczę wraz z tłumem: "Krzyczą, ponieważ wszyscy krzyczą, a krzyczą oni to samo, co wszyscy inni. I w ten sposób sprawiedliwość jest zdeptana przez słabość, tchórzostwo i obawę przed dyktatem panującego nastawienia. Cichy głos sumienia zagłuszony jest przez krzyki tłumu. Zło czerpie swą siłę z niezdecydowania oraz dbałości o to, co pomyślą inni ludzie".
Marcin Jakimowicz