Izraelski minister spraw zagranicznych Jair Lapid gościł po raz pierwszy szefów resortów dyplomacji czterech krajów arabskich, które mają bliskie kontakty z państwem żydowskim. Do szczytu na pustyni Negev przyłączył się amerykański sekretarz stanu Antony Blinken - poinformował w poniedziałek ABC News.
Jak pisze ABC News, administracja prezydenta Joe Bidena próbuje poprawić stosunki z Palestyńczykami po mroźnych latach prezydentury Donalda Trumpa, zwłaszcza w obliczu widma przemocy, która może wybuchnąć w przyszłym miesiącu, gdy nakładają się na siebie święta judaizmu, islamu i chrześcijaństwa, Pascha, Ramadan i Wielkanoc. Do przemocy doszło zeszłej wiosny po izraelskich restrykcjach na Wzgórzu Świątynnym podczas Ramadanu i planowanych eksmisjach Palestyńczyków z ich domów we wschodniej Jerozolimie. W majowych walkach zginęło 250 osób, w większości Palestyńczyków.
Obecna administracja USA akceptuje tzw. Abraham Accords prezydenta Donalda Trumpa, umowy, które ustanowiły stosunki pomiędzy Izraelem a kilkoma arabskimi sąsiadami, co jest rzadkim elementem ciągłości w polityce zagranicznej obydwu administracji.
"Te regionalne porozumienia pokojowe nie zastępują postępu w negocjacjach między Palestyńczykami i Izraelczykami" - powiedział Blinken, stojąc obok Lapida i powtarzając apel do obu stron, aby osiągnęły "równe miary wolności, bezpieczeństwa, możliwości i godności oraz stworzyły warunki do wynegocjowania rozwiązania powstania dwóch państw".
W poniedziałkowym spotkaniu uczestniczyli oprócz Lapida i Blinkena przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu i Maroka - wszystkich uczestników nowych porozumień, a także Egiptu, który nawiązał z Izraelem stosunki ponad 40 lat temu. Sudan, który brał udział w porozumieniach, nie był jednak na szczycie obecny. W kraju doszło minionej jesieni do wojskowego zamachu stanu, co zahamowało przejście do demokracji i cywilnych rządów.
"To co robimy tutaj, tworzy historię" - powiedział Lapid na szczycie na pustyni Negev w południowej części kraju.
Według Jima Jeffrey'a, amerykańskiego dyplomaty z Wilson Center, think tanku w Waszyngtonie, symbolika Izraela goszczącego przedstawicieli arabskich krajów i ich amerykańskiego poplecznika jest potężna. Jest to "dramatyczny sygnał amerykańskiego sojuszu z Izraelem i umiarkowanymi państwami arabskimi w podwójnym cieniu kryzysu na Ukrainie (...) i prawdopodobnego powrotu do umowy nuklearnej z Iranem" - powiedział.
W ostatnich tygodniach USA wezwały Izrael, ZEA i inne kraje by zrobiły więcej, by ukarać Rosję i wesprzeć Ukrainę. 7 marca Lapid powiedział po spotkaniu w Rydze z Blinkenem, że Izrael potępia Rosję, ale będzie nadal próbował mediować między Moskwą a Kijowem wraz z Niemcami i Francją. Podkreślił, że zabiegi dotyczące mediacji między Rosją i Ukrainą są uzgodnione i koordynowane ze Stanami Zjednoczonymi.