Czy pokój jest wartością absolutną?

Choć papież Franciszek i kard. Parolin wyraźnie i za wszelką cenę chcą doprowadzić do zaprzestania działań wojennych, to trudno nie zadać sobie pytania: jak wiele można zapłacić za pokój i na ile trwały może być ten wymuszony szantażem. W odpowiedzi prof. Aleksandrowi Bańce.

Czy pokój jest wartością absolutną?   Czy pokój za wszelką cenę, wymuszony siłą na warunkach agresora będzie prawdziwym pokojem? I czy nie przekreśla równocześnie prawa do wolności? Pixabay

Panie profesorze! Obejrzałem Pańskie nagranie, w którym odnosi się Pan do wielu głosów krytycznych wobec stanowiska papieża Franciszka na temat wojny na Ukrainie. We wspomnianym filmie odnosi się Pan do licznych głosów krytykujących papieża za bardzo powściągliwe wypowiedzi i brak jednoznacznego i publicznego potępienia sprawców obecnej wojny, z Władimirem Putinem na czele. Odczytuje Pan papieskie stanowisko jako wyraz postawy ewangelicznej, która potępia wojnę, nie potępia jednak samego sprawcy, dając mu szansę nawrócenia do samego końca. Sam szukam sensu wypowiedziach Stolicy Apostolskiej dotyczących tego, co dzieje się na skutek rosyjskiej napaści na Ukrainę. I szczerze zazdroszczę, że udało się Panu ten sens odnaleźć, bo ja wraz z kolejnymi wypowiedziami mam tylko więcej pytań, które chciałbym zadać zarówno Franciszkowi jak i watykańskim dyplomatom.
Wspomina Pan, że sam zmaga się z wewnętrzną potrzebą nazwania wprost sprawcy wojny sprawcą i ostrego potępienia Putina, jednak nie wie, czy chciałby, aby ta część wnętrza Panem rządziła, bo takie podejście nie jest ewangeliczne. Zaś papież - Pańskim zdaniem - staje ponad tym i jego postawa jest znacznie bardziej klarowna niż postawa wielu polityków, którzy werbalnie potępiają Rosję, a jednocześnie prowadzą z rządzonym przez Putina państwem interesy. W kwestii dwulicowej postawy części politycznego establishmentu trudno się nie zgodzić. Zwraca Pan też uwagę na ważną rzecz: wojna w łatwy sposób może rozniecić w naszych sercach nienawiść, którą trudno później ugasić. Zgadzam się z tym, że nie jest dobrze, abyśmy pozwolili, by to nienawiść stała się motorem napędowym naszych myśli i działań. Z Pańską interpretacją stanowiska papieża mam jednak pewien problem. Dlaczego? Otóż w całym swoim nagraniu koncentruje się Pan na wypowiedziach Franciszka i jego braku jednoznacznego wskazania Putina czy Rosji jako agresora, jednocześnie pomijając bardzo istotny element – równoczesne wypowiedzi kardynała Parolina – szefa watykańskiej dyplomacji, które są istotnym kontekstem wypowiadanych przez papieża słów. Trudno odczytywać to, co mówi o obecnej wojnie Franciszek tak, jakby równolegle nie padały słowa kardynała, nieraz zresztą podkreślającego, że jego działania są komplementarne z działaniami papieża.

A o czym w ostatnich dniach mówił watykański sekretarz stanu?

Między innymi o tym, że „zawsze można znaleźć honorowe rozwiązanie dla wszystkich stron” oraz, że „nie ma alternatywy dla negocjacji. Alternatywą jest wojna i kolejni zabici (…). Obie strony musiałyby wyrazić chęć rozwiązania dzielących je różnic nie na drodze konfliktu, ale w szczerym dialogu”.

Razem z czwartkową wypowiedzią papieża, w której Franciszek wyraził zdumienie tym, że wobec wojny niektóre państwa zamierzają dofinansować swoje armie, a zwiększenie nakładów na obronność do 2 proc. PKB nazwał szaleństwem, trudno nie odnieść wrażenia, że stanowisko Watykanu wykracza daleko poza ewangeliczną zasadę potępienia grzechu i nie potępienia grzesznika.

To wypowiedzi idące dużo dalej niż wątpliwości, które przedstawił Pan w swoim filmie. Bo problemem nie jest samo nie wymienienie nazwiska Putina i Rosji jako sprawcy wojny czy unikanie przez kard. Parolina nazwania zbrodni wojennych zbrodniami (jak w przypadku ostrzału szpitala położniczego w Mariupolu). Mamy do czynienia ze stanowiskiem absolutyzującym wartość pokoju. Pokój za wszelką cenę! – zdają się wzywać pasterze z Watykanu. I tutaj rodzi się we mnie kilka pytań.

1. Na czym ma polegać honorowe rozwiązanie dla obu stron? O jakim honorowym rozwiązaniu możemy mówić w sytuacji agresora, który bez absolutnie żadnego powodu najechał militarnie niewinnego sąsiada, zabija bezbronnych cywilów i niszczy miasta, dopuszczając się niewyobrażalnych okrucieństw? Jakiekolwiek rozwiązanie odmienne niż wycofanie się Rosji z Ukrainy i próba naprawienia krzywd i szkód (a wiele z nich jest nieodwracalnych), nie będzie rozwiązaniem honorowym, a jedynie rozwiązaniem  korzystnym dla agresora. I upokarzającym dla zaatakowanego. Bo w każdym równaniu suma korzyści i strat musi wynieść zero.
2. Dlaczego kardynał, będący ustami dyplomacji Watykanu sugeruje symetrię w tej wojnie? Skąd pomysł, że Ukraina nie wyraża chęci „do rozwiązania dzielących je różnic nie na drodze konfliktu”?  Przecież ukraińskie władze wielokrotnie podkreślały, że są gotowe negocjować, jednak warunkiem bezwzględnym jest wycofanie rosyjskiego wojska z terenu Ukrainy. To jest właśnie chęć szukania rozwiązań innych niż militarne. Problemem nie jest brak chęci zakończenia wojny przez obie strony, a chęć jej prowadzenia przez jedną ze stron. To nie Ukraina zaatakowała Rosję, to Rosja wlazła z czołgami do ukraińskich miast i wiosek. To Rosja głodzi i wypala Mariupol, bombarduje Charków, ostrzeliwuje korytarze humanitarne, którymi niewinni ludzie próbują ewakuować się na bardziej bezpieczne tereny.
3. Czy rzeczywiście Ewangelia uczy nas, że pokój jest wartością najważniejszą i absolutną? Czy powinniśmy rezygnować z obrony swojej wolności, swoich rodzin czy domów w imię pokoju, za każdym razem, gdy silniejsze mocarstwo zagrozi nam wojną? Bo do tego przecież sprowadzają się te wypowiedzi: sugestie, że Ukraina powinna zrezygnować z walki, bo inaczej będą ginąć ludzie, zdziwienie i nazwanie szaleństwem tego, że wobec rosyjskiego zagrożenia niektóre państwa zamierzają inwestować w swoje armie w celach obronnych. Bo czym jest pokój bez wolności, pokój utrzymany metodami szantażu agresora wobec bezbronnego: „jeśli nam nie dasz tego, co chcemy, wtedy rozpętamy u ciebie wojnę”. Czy ceny za taki wymuszony pokój, oprócz Ukraińców dziś, nie zapłacą w przyszłości inne narody, na które napadnie Rosja lub ktoś inny, uznając, że w imię pokoju w najgorszym wypadku znajdzie się „rozwiązanie honorowe dla obu stron”? Czy nie wykreuje to sytuacji, w której silniejszy będzie po prostu dominował słabszego, w imię uniknięcia wojny?
4. I wreszcie najważniejsze czy pokój jest cenniejszy niż wolność? Czy pokój wymuszony siłą nie staje się automatycznie niewolnictwem? Czy jako społeczność międzynarodowa, której częścią jest też Stolica Apostolska, mamy prawo choćby sugerować negatywną ocenę walki obronnej Ukraińców? To nie oni podnieśli rękę na Rosjan, oni chwycili za broń w obronie własnej wolności. Czy mamy prawo podważać ich (i czyjekolwiek) prawo do obrony?

Bardzo bym chciał, żeby problematyczne wypowiedzi papieża i watykańskiej dyplomacji można było tak prosto wyjaśnić postawą ewangeliczną. Mocno wierzę, że ewangeliczne są intencje zarówno Franciszka jak i kard. Parolina. Ale czy Ewangelię można oderwać od realnego życia? Czy szukając ewangelicznych rozwiązań możemy ignorować fakt, że żyjemy w świecie dotkniętym grzechem pierworodnym i czy tego chcemy czy nie, również w stosunkach międzynarodowych obecne są jego skutki takie, jak chęć panowania nad drugim człowiekiem czy narodem. Ewangelia ściera się z tymi skutkami i obawiam się, że nie uwzględnienie ich w równaniu może doprowadzić do tragedii wielu bezbronnych. Tragedii – jakkolwiek strasznie to brzmi – jeszcze większych niż ta, którą widzimy w relacjach z Ukrainy. A zasada "pokój za wszelką cenę" oznacza, że ktoś tę cenę będzie musiał zapłacić. I najczęściej nie będzie to agresor.

ATAK ROSJI NA UKRAINĘ [relacjonujemy na bieżąco]

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister