"To nie akt magiczny, ale akt zaufania" - mówi s. Julia Zawodowska ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, pracująca w Winnicy na Ukrainie.
Winnica znajduje się na wschodnim Podolu, w centrum kraju. Na co dzień siostry pracują przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego i parafii św. Franciszka z Asyżu. Angażują się w katechezę, zajmują się zakrystią, pracują także w przedszkolu oraz niosą pomoc chorym. Prowadzą także rekolekcje i dni skupienia oraz świadczą pomoc psychologiczną.
Obecnie parafia przyjmuje uchodźców oraz pośredniczy w pomocy charytatywnej, wysyłanej na wschód. „Ogromnym bólem jest to, że są miejsca, gdzie pomocy nie można dostarczyć. W Mariupolu ludzie piją wodę z kaloryferów. To straszne. Staramy się jednak chronić nas samych od buntu, strachu i złości” – mówi s. Julia. Jak podkreśla zakonnica, w tej chwili próby, parafianie jednoczą się w pomaganiu innym, mimo, że sami są przytłoczeni wojną.
Od miast objętych najcięższymi walkami jesteśmy dość daleko, jesteśmy takim buforem między wojną a światem. Choć możemy w miarę normalnie żyć, ciągle pamiętamy o tym, że wojna trwa. Staramy się chronić od buntu, strachu, złości i przeżywać to wszystko we właściwy sposób, czyli pomagając innym, robić to, co możemy.
Przeczytaj też: Akt Poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi - jakimi słowami będzie modlił się papież?