Włosi pamiętają go jako triumfatora Tour de France. Żydzi – jako Sprawiedliwego. Katolicy być może będą go wspominać w brewiarzu.
Gino Bartali był przesłuchiwany przez Mario Carità. Wbrew nazwisku oznaczającemu miłosierdzie major faszystowskiej tajnej policji słynął z okrucieństwa. Miał na sumieniu tortury i egzekucje. Jako dowód winy Bartalemu pokazano list od arcybiskupa z podziękowaniem za pomoc udzieloną potrzebującym. Przesłuchujący uznali, że w rzeczywistości słynny kolarz wspierał ruch oporu. Zagrozili rozstrzelaniem. Bartali spędził w areszcie tylko dwa dni. Jeden z tajnych policjantów, fan wyścigów rowerowych, przekonał Carità, że wielki cyklista nie może pomagać partyzantom. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby rozkręcić rower, na którym Bartali jechał w chwili aresztowania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor