Wersal nie bez powodu jest symbolem przepychu, przerostu formy nad treścią; pozorów piękna i siły przykrywających moralną słabość oraz brak sprawczości.
Po zeszłotygodniowym szczycie przywódców krajów unijnych podparyski Wersal zyskał nowe skojarzenie: historia będzie mówić o nim jako o symbolu hańby Unii Europejskiej. I cieszę się, że to nie ja musiałem powiedzieć to jako pierwszy, ani żaden inny polski publicysta – zrobili to za nas niemieccy koledzy z dziennika „Die Welt”: „Co pozostało po pompatycznie zainscenizowanym szczycie wersalskim szefów państw i rządów Unii Europejskiej? Z przykrością trzeba jasno powiedzieć: był to szczyt hańby” – czytamy w jednej z najważniejszych niemieckich gazet. Skąd tak ostra ocena? Unijni przywódcy mogli wykonać prosty gest: przyznać Ukrainie status kraju kandydującego do Unii Europejskiej. Zablokowały to jednak Niemcy i Holandia (przy cichym, chociaż czytelnym wsparciu Francji). Niemiecki dziennik krytykuje za to kanclerza Olafa Scholza, który po raz kolejny w trwającym kryzysie w Ukrainie nie skorzystał z okazji, by pokazać się jako mąż stanu. „Przyznanie Ukrainie statusu kraju kandydującego do Unii Europejskiej byłoby bardzo proste. Mogłoby to dać 44 milionom Ukraińców ogromny impuls do walki o przetrwanie, dodać im otuchy i okazać szacunek dla ich oporu” – trzeźwo zauważa publicysta „Die Welt”. „Zamiast tego Scholz, Rutte & co. trzymali się formalności: powinny obowiązywać zasady, Komisja Europejska powinna przede wszystkim wydać opinię zgodnie z odpowiednimi postanowieniami traktatów. Niestety, ten zimny technokratyczny styl to także ukłon w stronę Putina” – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina