Nadieżda jest starszą kobietą, która przybyła z Kijowa do Syhotu Marmaroskiego w Rumunii i znalazła schronienie w domu sióstr zakonnych. Przemierzyła ponad tysiąc kilometrów, aby znaleźć bezpieczne miejsce dla siebie i swojej rodziny.
Kobieta podróżowała pociągiem, taksówką i samochodem dzięki pomocy wolontariuszy, którzy pomagają Ukraińcom wydostać się z bombardowanych miast. Przybyła najpierw do Kordonu nad Morzem Czarnym, następnie przemierzyła całą Mołdawię, aby dotrzeć w końcu samochodem do Syhotu.
Nadieżda o swojej ucieczce z Ukrainy
„Jestem bardzo szczęśliwa, że dotarłam tutaj. Ludzie są bardzo mili i serdeczni dla nas. Bardzo nas szanują. Nie zamierzamy udawać się do innego kraju, ponieważ ja mam 81 lat i druga kobieta, która tutaj ze mną przybyła ma również 81 lat. Dwie stare kobiety, zdajecie sobie sprawę. Mój prawnuk ma 4 lata, wnuczka 32, a córka 55 lat. Jesteśmy tutaj w pięcioro. Pierwszego dnia wojny obok naszego domu spadła rakieta i córkę ogarnął wielki strach. Rakieta nie zniszczyła wszystkiego, spadła obok naszego domu, ale nie zniszczyła go. Kijów to piękne miasto. Zostało zniszczone. Zamienili w ruinę Mariupol, Odessę, Charków, wszystko jest zniszczone, całkowicie zburzone.“
Krzysztof Ołdakowski SJ