Sześć godzin przed śmiercią 31 maja w 1991 roku chłopak zanotował: "Szkoda, że nie chcemy być świętymi...".
Ojciec Andrzej Derdziuk OFM Cap, kierownik sekcji teologii moralnej KUL, autor kilku książek o świętych, opisał jego historię w „Człowieku na maksa”. Tytuł, zaczerpnięty z listu do rodziców, w którym przyszły być może błogosławiony wyznał: „Chcę być człowiekiem na maksimum”, sprzedał się w nakładzie ponad 5 tys. egzemplarzy. Podobnie szybko rozeszło się 40 tys. obrazków z wizerunkiem Jacka. Sześć godzin przed śmiercią 31 maja w 1991 r. chłopak zanotował: „Szkoda, że nie chcemy być świętymi”. On konsekwentnie tego chciał i – jak opowiadają świadkowie – przez całe życie, a szczególnie w trakcie ciężkiej choroby, w każdym doświadczeniu dostrzegał „Jego palec kierujący”. Na nagrobku Jacka w Strażowie umieszczono fragment z listu do narzeczonej Ewy (były to czasy, kiedy pisało się na papierze, i większość jego wypowiedzi pochodzi właśnie z korespondencji): „Stoję przed tajemnicą swojego życia i wielu rzeczy naprawdę nie rozumiem. Jednak ufam Temu, który mnie prowadzi”. Wielu już za życia dostrzegło jego wyjątkową bliskość z Bogiem. Brat mamy Jacka – Adolf Panek tuż po pogrzebie upominał siostrę: „Zachowaj wszystkie rzeczy po synu, bo przydadzą się, gdy zostanie świętym”. – Żyjemy w świecie, gdzie nagłaśnia się zło, żeby wszyscy myśleli, że są w nim umoczeni – mówi o. Derdziuk. – To demobilizuje i przestajemy pragnąć być świętymi. Świadectwo ewangelicznego życia Jacka pokazuje, że Pan Bóg w tej ciemności zapalił światło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych