Wojna informacyjna to nic nowego, ale każda kolejna bardziej wpływa na postawy i ludności, i polityków. Kiedyś okupant zrzucał ulotki, rozklejał plakaty albo instalował głośniki, które dezinformowały, na ulicach miast.
Dzisiaj taki głośnik każdy ma w kieszeni. Wojna informacyjna to niekoniecznie kłamstwa. To gra społecznymi nastrojami. Kłamstwa najłatwiej zweryfikować, choć niewielu z nas to robi. Kilka dni temu w internecie pojawiła się grafika ze zburzonym domem i podpisem mówiącym, że Rosjanie rozpoczęli ostrzeliwanie Przemyśla. Ten wpis nie miał szerokich zasięgów, ale już wpis, że brakuje benzyny na stacjach paliw, rozszedł się bardzo dobrze i w znaczący sposób wpłynął na zachowania wielu ludzi. Do stacji ustawiały się kolejki, a to spowodowało, że benzyny rzeczywiście w niektórych miejscach zabrakło. Ale nie z powodu wojny na Ukrainie, tylko z powodu podatności na przekazywane w mediach, głównie społecznościowych, informacje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek