O uzdrowieniach w zakonie, walce z nadużyciami i potrzebie zmian w mentalności społeczeństwa mówi klaretynka s. Jolanta Hernik.
Jakub Jałowiczor: W filmach czy artykułach o molestowaniu sytuacja przedstawiona jest zwykle tak, że ksiądz wykorzystuje ministranta albo przełożony kleryków w seminarium. Jak wygląda sytuacja w żeńskich zakonach – czy tu w ogóle istnieje problem nadużyć seksualnych?
S. Jolanta Hernik: Wolę używać terminu przypadki, bo takie są mi znane. Natomiast nie potrafię określić skali nadużyć, bo nie były robione ankiety na ten temat. Dane statystyczne pozwoliłyby określić, czy jest to problem i na jaką skalę. Pan mówi o pedofilii, kiedy ksiądz zwraca się ku młodemu człowiekowi. W żeńskich zgromadzeniach notowane są przypadki, kiedy siostry zakonne, dorosłe kobiety, zostały wykorzystane seksualnie. Być może nie potrzeba powoływania specjalnej komisji, ale jest propozycja, żeby każde duże zgromadzenie zakonne miało delegatkę do takich spraw. Żeby było wiadomo, do kogo się udać i gdzie szukać pomocy. Podkreślam, że mówimy o nadużyciach seksualnych, czyli o sytuacjach związanych z przemocą.
Jak to wygląda? Jedna siostra molestuje drugą?
Nie znam osobiście przypadków molestowania siostry przez siostrę. Raczej sytuacje ksiądz–siostra zakonna. Takie przypadki się zdarzały i zdarzają. Kilka z nich trafiło do Fundacji św. Józefa.
Nie mamy całościowego raportu na temat takich zdarzeń?
Nie. Decyzja na temat konieczności badań takich spraw w zgromadzeniach żeńskich należy do Konsulty Przełożonych Wyższych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Dotychczas nie było takich badań, nie możemy więc ocenić skali zjawiska. Kościół w Polsce podjął ten temat w odpowiedzi na prośbę Ojca Świętego, który zobowiązał wszystkie episkopaty do zajęcia się tą sprawą. Odnosił się bardziej do życia prezbiteratu, ale nas też to dotyczy. Sprawa ma zresztą dwie płaszczyzny – jest kościelna, jednak warto pamiętać o społecznej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.