Papież Franciszek za pośrednictwem ambasadora Rosji wezwał do zaprzestania walk na Ukrainie. Prezydent Wołodymyr Zełenski podziękował Ojcu Świętemu za modlitwę i duchowe wsparcie.
Po uznaniu przez prezydenta Rosji niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, a następnie rozpoczęciu inwazji na niepodległą Ukrainę podniosły się głosy, że Watykan milczy. Franciszka zaczęto nazywać nawet „papieżem Putina”. – Gdyby Zachód nie był bierny przez ostatnie osiem lat i wsłuchał się w głos Franciszka, który jako jedyny pamiętał o trwającej na wschodzie wojnie, nie doszłoby do rozszerzenia konfliktu – mówi „Gościowi” bp Jan Sobiło. Jest on biskupem pomocniczym rzymskokatolickiej diecezji charkowsko-zaporoskiej, która obejmuje tereny separatystycznych republik, gdzie wojna trwa od 2014 roku. – Ojciec Święty bardzo przeżywa to, co się dzieje. Nasi wierni zawsze podkreślają to, że mamy w nim ojca, który o nas pamięta. I choć zaczęły się teraz bardzo trudne chwile, wiemy, że jego modlitwa i błogosławieństwo czuwają nad nami – podkreśla bp Sobiło. Dodaje, że wołanie papieża o dialog zostało zignorowane, podobnie jak liczne wezwania do modlitwy o pokój.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska