W czasie, gdy Nikodem bawi się w walki robotów, kijowskie dzieci zasypiają w stacji metra. Jak porażająco brzmią gorzkie słowa płynące ze Lwowa: „Jedynym państwem rzeczywiście pomagającym Ukrainie jest Polska”.
26.02.2022 09:41 GOSC.PL
Od trzech dni budzi mnie piękny wschód słońca, ale nie potrafię bez drżenia patrzeć w tamtą stronę. W czasie, gdy Nikodem bawi się w walki robotów, kijowskie dzieci zasypiają w stacji metra. Nie dochodzi do mnie (na razie) huk wybuchów i wycie alarmów przeciwlotniczych, a przecież i tu drży ziemia.
Wczoraj wieczorem widziałem ogromne wzruszenie trzech Ukraińców, którzy zza szyb pędzącego tramwaju nr 6 zobaczyli Stadion Śląski podświetlony w kolorach ich flagi narodowej. Tak ich to zaskoczyło, że wzruszeni zamilkli i zaszkliły im się oczy… Nie wmawiajcie mi więc, że takie gesty nie mają znaczenia. Nie piszę o podświetlaniu Bramy Brandenburskiej, bo zakrawa to na szczyt hipokryzji, a sami Ukraińcy doskonale zdają sobie sprawę, jak inaczej potoczyłyby się wydarzenia, gdyby nie rosyjskie interesy ubijane przez lata z niemieckim rządem.
Nie wiem, jak dalej potoczy się ta wojna, nie wiem czy jest początkiem kataklizmu na skalę światową, nie sądzę jednak, by jakiś kraj przyjął z tak otwartymi ramionami przerażonych uchodźców. Wiem, jak wdzięczni są Ukraińcy, którzy wiedzą, że mogą przyjechać za swoją zachodnią granicę i znajdą tu nocleg, wyżywienie, empatię i zapewnienie o modlitwie. „Jedynym państwem, które rzeczywiście zajmuje konkretną pozycję w interesach Ukrainy jest Polska. Wszystkie inne tak zwane mocarstwa pokazują, że są bardzo słabe i nie mają żadnych zasad” – powiedział wczoraj stanowczo biskup pomocniczy Lwowa Edward Kawa. – Myślę, że powinni się wstydzić, że na ich oczach dzieje się zbrodnia w XXI w., a oni tylko wyrażają swoje współczucie”.
Rozmawiam z tymi, którzy wrócili z Kijowa, słucham w stacjach radiowych świadectw zza wschodniej granicy. Wszyscy mówią o wielkiej woli walki, a nawet ogromnej wierze w zwycięstwo. Putin bardzo się przeliczył licząc na to, że łatwo złamie opór ukraińskiego narodu. Z dnia na dzień będzie mu trudniej.
Bardzo dziękuję przyjaciołom ze wspólnoty, którzy odpowiedzieli na apel o pomoc, a nawet udostępnili swe domy i mieszkania dla uciekających przed wojną. To wzruszające, że możemy być razem...
Mam ogromny szacunek dla polskich księży, którzy pracują na Ukrainie. Gdy słyszysz hasło: „I tak człowiek musi umrzeć. Jeśli mam oddać życie, to chcę, by dokonało się to na tej ziemi”, to naprawdę wszystko nabiera innej perspektywy, a rzeczy dotąd istotne okazują się błahostkami.
Marcin Jakimowicz