"To sprawa moja i (prezydenta Rosji Władimira) Putina. W najbliższym czasie spotkamy się i zdecydujemy" - powiedział w poniedziałek Alaksandr Łukaszenka, odnosząc się do terminu wycofania z Białorusi rosyjskich wojsk, które znajdują się w tym kraju w związku z manewrami.
"Dzisiaj wszyscy krzyczą: kiedy wyprowadzicie wojska?! Słuchajcie, to sprawa moja i Putina. W najbliższym czasie spotkamy się i podejmiemy decyzję, kiedy, w jakim terminie i według jakiego grafiku wycofywać stąd siły zbrojne Federacji Rosyjskiej" - powiedział białoruski lider.
Wcześniej ministerstwo obrony w Mińsku, a także Kreml zapowiadały, że siły rosyjskie opuszczą Białoruś po zakończeniu manewrów "Związkowa Stanowczość-2022". Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow mówił przy tym, że "takie były plany i o innych nie było mowy".
"Wyprowadzimy wtedy, kiedy zdecydujemy z prezydentem Rosji i kiedy zakończą się manewry. To my będziemy podejmować decyzję: to nasze terytorium" - oświadczył Łukaszenka w poniedziałek. Wskazał przy tym, że do państw graniczących z Białorusią - Polski, krajów bałtyckich - "tysiącami przerzucają swoje siły Amerykanie, Brytyjczycy i inne państwa europejskie".
Rozpoczęte 10 lutego manewry wojskowe "Związkowa Stanowczość-2022" to według zapowiedzi finalny etap "sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego Białorusi i Rosji". O jego rozpoczęciu poinformowano 18 stycznia.
Na Białoruś w ramach "sprawdzianu" przerzucane były rosyjskie wojska i sprzęt, głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego na Dalekim Wschodzie Rosji. Oprócz kilkudziesięciu pociągów z różnego rodzaju uzbrojeniem na Białoruś dostarczono systemy rakietowe S-400, szturmowce Su-25, 12 myśliwców Su-35S, systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S, a także systemy artylerii rakietowej Uragan i rakiety Iskander.
Ministerstwa obrony Białorusi i Rosji przekonywały, że parametry ćwiczenia - liczba żołnierzy i sprzętu nie podlegają pod Dokument Wiedeński OBWE i nie wymagają notyfikowania innych państw i zapraszania obserwatorów. W odróżnieniu od praktyki ubiegłych lat nie podano jednak liczby żołnierzy i sprzętu. USA i NATO szacują, że na Białoruś mogło trafić nawet 30 tys. rosyjskich żołnierzy.
Mińsk uzasadnił przeprowadzenie manewrów "sytuacją wokół granic Białorusi, wzrostem napięcia w Europie i zaostrzeniem się sytuacji polityczno-wojskowej na świecie".
Zachód łączy manewry, które odbywają się na zachodzie i południu Białorusi, z zaostrzeniem sytuacji bezpieczeństwa wokół Ukrainy. Rosja zgromadziła znaczne siły wojskowe na swoim terytorium przy granicy z tym krajem. Działania te wywołują poważne obawy w krajach zachodnich, których przywódcy uważają, że istnieje "ryzyko poważnych działań zbrojnych Rosji". Moskwa twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od USA i NATO "gwarancji" o nierozszerzaniu Sojuszu o Ukrainę oraz wycofaniu jego infrastruktury od rosyjskich granic.